Bezwzględny zakaz przerywania ciąży i odpowiedzialność karną dla każdego, kto powoduje śmierć dziecka poczętego, również dla matki - wprowadzić ma obywatelski projekt ustawy komitetu "Stop Aborcji". Z kolei projekt przygotowany przez komitet "Ratujmy Kobiety" pozwala przerwać ciążę bez dodatkowych warunków do 12 tygodnia, a po tym terminie - w takich przypadkach, w jakich dozwolona jest obecnie. Sejm zajmie się także poselskim projektem, który ma m.in. zmienić definicję i wzmocnić ochronę zarodka - stanowi on, że zarodek to dziecko poczęte w najwcześniejszej fazie rozwoju biologicznego, powstałe w wyniku połączenia gamety męskiej i żeńskiej; wprowadza też zakaz tworzenia w procedurze in vitro więcej niż jednego zarodka. W ubiegłym tygodniu Polska Federacja Ruchów Obrony Życia poinformowała, że złożyła w Sejmie kolejny projekt dotyczący aborcji - również zakazujący przerywania ciąży bez wyjątków, ale w odróżnieniu od projektu komitetu "Stop Aborcji" utrzymujący obecnie obowiązujące rozwiązanie, które wyłącza spod sankcji karnej kobietę poddającą się aborcji. PO o kompromisie ws. aborcji W odpowiedzi na próby zmiany ustawy klub PO złożył w kwietniu w Sejmie i Senacie projekty uchwały, w której zwraca się o poszanowanie wypracowanego w 1993 r. kompromisu ws. aborcji. Jak napisano w projekcie uchwały, u źródeł tego porozumienia "stało uznanie, że życie jest fundamentalnym dobrem człowieka, a troska o życie i zdrowie należy do podstawowych obowiązków państwa, społeczeństw i obywatela". Utrzymaniu obowiązującego rozwiązania przeciwny jest jednak episkopat. Niedługo po tym, jak zarejestrowano komitet "Stop Aborcji", KEP wydała komunikat, w którym biskupi stwierdzili, że w kwestii ochrony życia nienarodzonych nie można poprzestać na obecnym kompromisie, wyrażonym w ustawie, która w trzech przypadkach dopuszcza aborcję. Biskupi poprosili parlamentarzystów i rządzących, aby "podjęli inicjatywy ustawodawcze oraz uruchomili programy, które zapewniłyby konkretną pomoc dla rodziców dzieci chorych, niepełnosprawnych i poczętych w wyniku gwałtu". Z kolei Lewica chce referendum ws. aborcji; w kwietniu zapowiedziano zbiórkę podpisów pod wnioskiem w tej sprawie. Miałyby być w nim cztery pytania: czy przerywanie ciąży powinno być dozwolone przez prawo: gdy zagrożone jest życie matki, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub kazirodztwa, gdy wiadomo, że płód jest ciężko i nieodwracalnie upośledzony i gdy kobieta jest w ciąży krócej niż 12 tygodni. Dwa obywatelskie projekty, którymi zajmą się posłowie, będą pierwszą w obecnej kadencji Sejmu próbą zmiany prawa regulującego dopuszczalność aborcji. W poprzedniej kadencji projekty zmieniające obowiązującą ustawę o planowaniu rodziny ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży z 1993 r. składali zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy aborcji. Próby zmiany ustawy podejmowane były także we wcześniejszych kadencjach. Poprzedni projekt, który zmienić miał przepisy dotyczące aborcji, rozpatrywano rok temu, pod koniec ubiegłej kadencji Sejmu. Pierwsze czytanie odbyło się 10 września 2015 r., dzień później projekt odrzucono w pierwszym czytaniu. Fundacja konsekwentnie zabiega o zaostrzenie ustawy Projekt został przygotowany przez Fundację Pro - prawo do życia. Z inicjatywy tej organizacji podejmowanych było kilka poprzednich prób zmiany obowiązujących przepisów. Fundacja konsekwentnie zabiega o zaostrzenie ustawy i co jakiś czas wnosi do Sejmu obywatelskie projekty. Jest zaangażowana również w projekt komitetu "Stop Aborcji". Autorzy rozpatrywanego przed rokiem projektu chcieli wykreślić z obowiązującej ustawy zapisy określające, kiedy można dokonać aborcji (gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, np. gwałtu). Tym samym aborcja byłaby niedopuszczalna, bez żadnych wyjątków. Proponowali również m.in. wykreślenie artykułu, w myśl którego należy zapewnić swobodny dostęp do informacji i badań prenatalnych, szczególnie wtedy, gdy istnieje podwyższone ryzyko bądź podejrzenie wystąpienia wady genetycznej lub rozwojowej płodu, albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu płodu. Według autorów projektu sformułowanie tego przepisu wskazuje, że ma być on (i ich zdaniem faktycznie jest) wykorzystywany przy tzw. aborcji eugenicznej (w przypadku podejrzenia upośledzenia lub choroby płodu). Kara pozbawienia wolności do lat trzech za przerywanie ciąży W myśl projektu za przerywanie ciąży za zgodą kobiety - tak jak obecnie - grozić miała kara pozbawienia wolności do lat trzech; taka sama kara grozić miała za pomoc kobiecie ciężarnej w przerwaniu ciąży lub nakłanianie jej do tego. Projekt - w odróżnieniu od tego, który będzie rozpatrywany na najbliższym posiedzeniu Sejmu - nie przewidywał kar dla matek. Była to piąta w poprzedniej kadencji Sejmu próba zmiany przepisów określających, w jakich sytuacjach można przerwać ciążę - dwukrotnie usiłowano je zliberalizować, trzykrotnie - zaostrzyć. Projekt liberalizujący przepisy dotyczące aborcji rozpatrywany był w kwietniu ub.r., podczas debaty o in vitro. Jeden z pięciu projektów w tej sprawie - ustawy o świadomym rodzicielstwie autorstwa SLD - poza kwestiami zapłodnienia pozaustrojowego mówił m.in. o refundacji środków antykoncepcyjnych, wprowadzeniu obowiązkowej edukacji seksualnej do szkół oraz przewidywał legalizację aborcji na życzenie kobiety do 12. tygodnia ciąży. Został jednak odrzucony w pierwszym czytaniu i nie trafił do dalszych prac. Wcześniej, we wrześniu 2013 r., rozpatrywany był projekt zmierzający do zaostrzenia prawa, również zgłoszony przez Fundację Pro. Wnioskodawcy chcieli wprowadzenia zakazu tzw. aborcji eugenicznej - gdy występuje duże prawdopodobieństwo upośledzenia płodu lub nieuleczalnej choroby. Projekt został jednak odrzucony w pierwszym czytaniu. Rozpatrywano dwa projekty: zaostrzający i liberalizujący ustawę Rok wcześniej, w październiku 2012 r., rozpatrywano dwa projekty: zaostrzający i liberalizujący ustawę. Pierwszy, zgłoszony był przez Solidarną Polskę, zakazywał "aborcji eugenicznej", drugi, przygotowany przez Ruch Palikota, dopuszczał przerwanie ciąży w pierwszych 12 tygodniach. Projekt RP został odrzucony w pierwszym czytaniu, zaś projekt SP skierowano do dalszych prac. Było to możliwe dzięki głosom PO - 40 posłów zagłosowało za skierowaniem projektu do komisji, a 28 wstrzymało się od głosu. Doprowadziło to do kryzysu w klubie PO. Dwa tygodnie później Sejm ostatecznie projekt odrzucił. Projekt SP był pokłosiem wcześniejszej inicjatywy Fundacji Pro - rozpatrywanego w 2011 r. (pod koniec VI kadencji Sejmu) obywatelskiego projektu, który wprowadzić miał całkowity zakaz aborcji. Choć projekt został odrzucony, wnioskodawcy na podstawie rozmów z parlamentarzystami ustalili, że wielu posłów, którzy ostatecznie nie poparli projektu, uznało "aborcję eugeniczną" za moralnie niedopuszczalną. Wnioskodawcy postanowili wobec tego zaproponować parlamentowi ustawę zakazującą przerywania ciąży tylko w tym jednym przypadku. Klub SP zdecydował się złożyć przygotowany przez środowiska obrońców życia projekt jako poselski. Również w 2011 r. podpisy pod własnym projektem ustawy zbierali zwolennicy liberalizacji przepisów regulujących dopuszczalność aborcji, zrzeszeni w Komitecie inicjatywy ustawodawczej "Tak dla Kobiet". Nie udało się im jednak zebrać wymaganych 100 tys. podpisów.