zapowiedział, że nastąpi zmiana regulaminu Sejmu, jednak "nie ma niczego takiego, co by oznaczało, że musi się to dziać w trybie jakimś ekstra-nadzwyczajnym". - Ja zamierzam doprowadzić do zakończenia prac, które podjęte zostały w Kancelarii Sejmu na moją prośbę - dodał. Komorowski zapowiedział m.in. że marszałek Sejmu będzie miał obowiązek poddać pod głosowanie wniosek o swoje odwołanie, ale pod pewnymi warunkami. - Mówimy i zrobimy to, że nie może być tak, jak było za czasów moich poprzedników, że, jeśli był wniosek o odwołanie marszałka, to marszałek mógł go schować pod sukno i udawać, że nic się nie dzieje i dalej rządzić w parlamencie - podkreślił. Według Komorowskiego, aby poddać taki wniosek pod głosowanie, musiałby być spełniony pewien warunek. - Musi być to połączone z konstruktywnym wotum jakby nieufności, czyli musi być zgłoszony inny kandydat, który ma za sobą większość, bo nie może być sytuacji takiej, w której Sejm jest bez marszałka - zaznaczył. Zdaniem Komorowskiego, marszałek Sejmu po wpłynięciu takiego wniosku, powinien mieć od 7 do 30 dni na poddanie go pod głosowanie. Inne planowane zmiany w regulaminie Sejmu wiążą się m.in. "z nowymi potrzebami komisji ds. służb specjalnych, żeby komisja mogła docierać do materiałów o charakterze operacyjnym niektórych kategorii" - powiedział Komorowski. - To jest w tej chwili w opiniowaniu - podkreślił. W jego przekonaniu "w perspektywie najbliższych, jeśli nie dni, to do następnego posiedzenia Sejmu sprawa zostanie zdecydowana". Zdaniem marszałka, zmienić powinien się także okres tzw. "mrożenia" ustaw, czyli przechowywania ich u marszałka Sejmu. - Cztery miesiące marszałek będzie miał na to, aby nie tylko podjąć decyzję o skierowaniu projektu pod glosowanie czy pod obrady, ale po to, aby mieć czas odpowiedni na danie rządowi szansy na przygotowanie własnego stanowiska, opinii albo własnego projektu - podkreślił. Zdaniem Komorowskiego, umożliwi to marszałkowi "zatrzymanie (...) niedojrzałych albo groźnych dla państwa projektów, które powstają w wyniku tylko i wyłącznie chęci zaistnienia politycznego". Komorowski zaznaczył, że planowanych zmian jest więcej; "może nie rewolucyjnych, ale wydaje się dosyć istotnych".