W myśl obowiązującej ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, aborcji można dokonać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni. Autorzy projektu #ZatrzymajAborcję proponują tylko jedną zmianę - wykreślenie z obowiązującej ustawy przesłanki zezwalającej na legalne przerwanie ciąży ze względu na ciężkie wady płodu. Najgorszy relikt komunizmu Czas najwyższy znieść najgorszy relikt komunizmu jakim jest okrutne prawo przywalające na uśmiercanie niewinnych. Nadszedł czas , żeby zrobić kolejny krok w stronę ochrony życia - mówiła w środę w Sejmie pełnomocniczka Komitetu #ZatrzymajAborcję Kaja Godek. Podkreśliła, że pod projektem eliminującym z obowiązujących przepisów możliwość przerwania ciąży ze względu na ciężkie wady płodu, zebrano ponad 830 tys. podpisów. "Świadomi obywatele chcą tu i teraz zakazu zabijania chorych i podejrzewanych o chorobę dzieci.(...) Panowie posłowie nie pozwólcie żeby ich poświęcenie poszło na marne" - zwróciła się do parlamentarzystów Godek. "Polska służba zdrowia, zajmująca się kobietą w ciąży i jej dzieckiem, jest obecnie zmuszana do polowania na chore dzieci. Idea badań prenatalnych przez sposób ich wykorzystania została całkowicie wypaczona. Zamiast służyć leczeniu i przygotowaniu rodziców i lekarzy na przyjęcie dziecka i udzielenie mu pomocy, ułatwia selekcjonowanie do eksterminacji" - oceniła pełnomocniczka komitetu. Jak dodała, liczba tzw. aborcji eugenicznych stale rośnie. "Doszliśmy już do ponad tysiąca" - powiedziała Godek. PiS chce dalszych prac nad projektem Konstytucyjne prawo do ochrony życia nie powinno być zróżnicowane ze względu na stan zdrowia poczętego dziecka - wskazywała w środę w Sejmie posłanka Urszula Rusecka. W imieniu klubu PiS zarekomendowała przesłanie projektu komitetu #ZatrzymajAborcję do dalszych prac w komisjach. "W przypadku braku sposobności przyjęcia przez rodzinę dziecka, które urodziło się chore bądź niepełnosprawne, istnieją w społeczeństwie inne możliwości, pozwalające na godziwe przyjęcie i wychowanie narodzonego dziecka" - argumentowała Rusecka. "Polskie kobiety skazywane na cierpienie" - Będziemy głosowali za każdym razem za odrzuceniem projektów, które będą skazywały polskie kobiety na cierpienie, na łzy, a śmiertelnie chore płody na wielotygodniowe umieranie - zadeklarował podczas środowej debaty w Sejmie poseł PO, szef komisji zdrowia Bartosz Arłukowicz. Przekonywał, że politycy PiS nie mają pojęcia o ciężkich chorobach, które dotykają płody. "Powiedzieć wam, co to jest rybia łuska? To nie jest wędkarstwo - to jest jedna z najcięższych chorób, kiedy dziecko umiera w cierpieniu, w sepsie, a matka na to patrzy. I nie ma grama ratunku na tę chorobę" - podkreślał Arłukowicz. Pytał też, czy zwolennicy zaostrzenia prawa aborcyjnego wiedzą, co to jest bezmózgowie i cyklopia. "Cyklopia to jest choroba, w której płód ma jedno oko w miejscu nosa, a nosa nie ma" - mówił. "I każecie rodzić, bo Jarosław Kaczyński chce chrzcić" - dodał poseł PO. - Nie możemy dopuszczać do sytuacji, w której życie niektórych jest oceniane jako mniej wartościowe; każdy jest tak samo wartościowy i każdy ma prawo do życia - powiedziała w środę Elżbieta Zielińska (Kukiz'15). Oceniła też, że większe środki powinny zostać skierowane na pomoc niepełnosprawnym. - Klub Nowoczesnej, podczas środowej debaty nad projektem przygotowanym przez Komitet #ZatrzymajAborcję, opowiedział się za jego odrzuceniem w pierwszym czytaniu."Kobieta musi mieć wybór, musi dokonać go we własnym sumieniu" - przekonywała Joanna Scheuring-Wielgus (N). "Najważniejsze jest zdrowie kobiety i wolność kobiety do wyboru. (...) Polki i Polacy w zdecydowanej większości odrzucają całkowity zakaz aborcji, czy to się pani Godek podoba czy nie" - powiedziała posłanka Nowoczesnej. Prawo do przerywania ciąży Wcześniej Sejm zajmował się obywatelskim projektem komitetu "Ratujmy Kobiety 2017". Jego założenia przedstawiła w Sejmie pełnomocniczka komitetu Barbara Nowacka. Przewiduje on prawo kobiety do przerwania ciąży do końca 12 tygodnia. Później aborcja byłaby dopuszczalna w tych samych przypadkach, w jakich obecnie jest dozwolona - czyli gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, występuje prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża jest następstwem czynu zabronionego. Zgodnie z projektem, przerwania ciąży miałby dokonywać lekarz w możliwie najwcześniejszym jej stadium. W razie złożenia przez kobietę pisemnej zgody na przerwanie ciąży przed zakończeniem jej 12. tygodnia zabieg powinien być przeprowadzony w ciągu 72 godzin. W przypadkach ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne do 24. tygodnia. W razie, gdy wykryta choroba uniemożliwia płodowi samodzielne życie i nie ma możliwości jej wyleczenia, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne bez ograniczeń. Jeśli ciąża jest wynikiem czynu zabronionego, aborcja dopuszczalna byłaby do 18. tygodnia ciąży. Projektowana ustawa wprowadza ponadto do programów nauczania szkolnego obowiązek edukacji seksualnej. Obowiązek ten podzielony jest ze względu na wiek i możliwości percepcyjne dzieci i młodzieży na dwa cykle - "przygotowanie do życia w rodzinie i społeczeństwie" dla klas 0-3 oraz "wiedza o seksualności" od klasy 4. do końca edukacji. Projektowana ustawa ułatwić ma też dostęp do metod i środków zapobiegania ciąży. Wprowadza darmową i łatwo dostępną antykoncepcję oraz przywraca tzw. antykoncepcję awaryjną bez recepty. Propozycja reguluje też stosowanie klauzuli sumienia przez ginekologów. Nakłada na świadczeniodawcę obowiązek udostępnienia listy współpracujących z nim lekarzy, którzy powołują się na klauzulę sumienia. Ponadto projekt zakazuje umieszczania treści i organizowania zgromadzeń antyaborcyjnych w odległości mniejszej niż 100 m od placówek leczniczych, w szczególności szpitali ginekologicznych i położniczych, a także placówek edukacyjnych, takich jak szkoły i przedszkola. Negatywna opinia ministerstwa zdrowia Projekt ustawy budzi wiele wątpliwości, zarówno prawnych jak i merytorycznych, ministerstwo zdrowia negatywnie opiniuje projekt przygotowany przez komitet "Ratujmy Kobiety 2017" - powiedziała w środę w Sejmie wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko. Wyjaśniła, że chodzi m.in. o przepisy projektu dot. praw reprodukcyjnych. "Projektodawca określając zakres praw reprodukcyjnych wskazał w ramach tego pojęcia również prawo do przerywania ciąży. To pozostaje w sprzeczności z wiążącymi dokumentami o charakterze międzynarodowym, bowiem żaden akt prawa międzynarodowego nie nakłada na państwa obowiązku powszechnego dostępu do aborcji" - powiedziała Szczurek-Żelazko. "Pozostaje wątpliwość, czy to świadczenie - przerwanie ciąży bez żadnych wskazań może być definiowane jako świadczenie zdrowotne" - dodała. Wiceminister wskazała, że świadczeniem zdrowotnym jest działanie "służące profilaktyce, zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia oraz inne działania medyczne, wynikające z procesu leczenia". "Przerwanie ciąży bez żadnych wskazań nie mieści się w definicji świadczenia zdrowotnego, w związku z tym nie może być finansowane ze środków publicznych" - podkreśliła. Wątpliwości resortu zdrowia budzi też m.in. propozycja wykonywania badań prenatalnych "na życzenie kobiety", oraz projektowane przepisy ws. klauzuli sumienia lekarzy ginekologów. Zgodnie z nimi, świadczeniodawcy mieliby obowiązek udostępnienia listy współpracujących z nimi lekarzy, którzy powołują się na klauzulę sumienia. "Macierzyństwo to kobiece szczęście i przywilej" Macierzyństwo nie może i nie powinno nigdy, w żadnych okolicznościach, dla żadnej kobiety być przymusem, bo wtedy staje się nieszczęściem - mówiła w Sejmie Nowacka, przedstawiając projekt liberalizujący obecne przepisy dot. aborcji. "Panowie posłowie, macierzyństwo to kobiece szczęście i przywilej, ale nie może i nie powinno nigdy, w żadnych okolicznościach, dla żadnej kobiety być przymusem, bo wtedy staje się nieszczęściem" - mówiła Nowacka. Zwracając się do parlamentarzystów dodała, że tolerując obecny stan rzeczy w kwestii aborcji biorą na "swoje sumienie" krew i łzy kobiet. "Polskie kobiety, jak i wielu polskich mężczyzn, po prostu mają dość życia w strachu, zakłamaniu, hipokryzji, które spychają kobiety, żony, córki, siostry na pozycje wiecznie podejrzanych, potencjalnych przestępczyń i obywatelek drugiej kategorii. Wysoka Izbo, nie ma przesady w stwierdzeniu, że ktoś, komu wolno realizować dążenia we wszystkich dziedzinach życia, sięgać po stanowiska, urzędy, nawet te najwyższe, a komu jednocześnie prawo zakazuje decydowania o najbardziej intymnej i - moim zdaniem - najistotniejszej kwestii życia osobistego czyli czy, kiedy i ile urodzi dzieci - ten człowiek nie jest człowiekiem wolnym. Takim kimś, kimś wolnym w dzisiejszej Polsce nie jest żadna Polka" - mówiła Nowacka. Nowacka odwołała się w swoim wystąpieniu do wypowiedzi byłego już ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, który deklarował, że nie wypisałby recepty na preparat "zapobiegający zajściu w ciążę". Przywołała też wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który deklarował, że jego ugrupowanie poprze zakaz tzw. aborcji eugenicznej. "My obywatelki i obywatele nie godzimy się z taką postawą. Nie chcemy takich ministrów, takich lekarzy, takiej Polski, takiego prawa, które pozwala na tak bezmierne okrucieństwo" - powiedziała Nowacka. "Problem aborcji to spór o człowieczeństwo" Projekt przygotowany przez Komitet Ratujmy Kobiety 2017 jest niezgodny z konstytucją - mówiła w Sejmie, podczas debaty nad projektem zakładającym liberalizację przepisów dot. aborcji Anna Milczanowska (PiS). Jak dodała, "każdy człowiek poczęty w łonie matki ma prawo do życia". Projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" zawiera przepisy, których nie można odrzucić, należy go skierować do dalszych prac w komisji, m.in. ze względu na propozycję dot. edukacji seksualnej, dostępności do antykoncepcji - mówiła w Sejmie Monika Wielichowska (PO). Wielichowska wskazywała, że w Polsce obowiązuje jedno z najbardziej restrykcyjnych praw dotyczących aborcji w Europie, które jest de facto martwym prawem. "Od ponad dwóch lat mamy w Polsce rząd, który nienawidzi kobiet. Krok po kroku zabierane są kobietom prawa. PiS najpierw zabrał finansowanie programu in vitro, zniszczył edukację seksualną w szkołach, ograniczył dostęp do antykoncepcji i promuje tabletki na erekcję" - mówiła posłanka Platformy. Zarzuciła też rządowi, że nie realizuje postanowień tzw. konwencji antyprzemocowej, promuje kalendarzyk małżeński, rozszerza klauzulę sumienia, a "na koniec Polkom i Polaków każe się rozmnażać jak króliki". Projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" nie jest popierany przez miliony Polaków? Nie jest prawdą, że projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" jest popierany przez miliony Polaków - powiedziała posłanka Elżbieta Zielińska (Kukiz'15). Poseł Tomasz Rzymkowski złożył wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Zielińska powiedziała, że nie jest prawdą iż projekt Komitetu Obywatelskiego "Ratujmy Kobiety 2017" jest popierany przez miliony Polaków. "Tak nie jest. Projekt skrajnie odmienny uzyskał cztery razy więcej podpisów i w zasadzie nie wiadomo tak naprawdę, jak państwo liczyli te podpisy" - powiedziała. Krytykowała też zapis przewidujący, że w przypadkach prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne do 24. tygodnia ciąży. "Ciąża to jest jednak stan wyjątkowy i prawdopodobieństwo (nieuleczalnej choroby - PAP) istnieje zawsze, więc ten przepis wprowadza furtkę do tego, żeby aborcji dokonywać do 24. tygodnia ciąży" - powiedziała. Zielińska krytykowała także proponowane przepisy, dotyczące edukacji seksualnej. "Nie wiem, po co dzieciom od zerówki do trzeciej klasy (szkoły) podstawowej wiedza na temat koncepcji różnorodności społecznej i tolerancji. To jest jednak rola rodziców i to rodzice powinni decydować o tych wrażliwych kwestiach" - oceniła. "Pozwólcie kobietom podejmować decyzje" Projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" szanuje podmiotowość kobiet, ich sprawczość, wolność wyboru, tę wolność, która ciągle jest zagwarantowana w naszej konstytucji - mówiła w środę w Sejmie Joanna Schmidt (N). Jej klub jest za skierowaniem projektu do prac w komisji sejmowej. "Pozwólcie kobietom podejmować decyzje zgodnie z własnym sumieniem" - apelowała posłanka Nowoczesnej. "Ustawa o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie to ustawa o godności kobiet, to ustawa, która nie mówi kobietom jak mają żyć, nie kieruje się ideologią, daje wybór" - przekonywała. Inna posłanka Nowoczesnej, Joanna Scheuring-Wielgus mówiła, że "projekt ma szanse ucywilizować obszary, których dotyka". "Prawo, które nie reguluje rzeczywistości, a które wtłacza ideologię do polskich domów i narzuca światopogląd będzie tutaj procedowane za chwilę. Wstydźcie się jeżeli na nie zagłosujecie" - mówiła posłanka Nowoczesnej.