Współorganizowanej przez NSZZ "S" mszy przewodniczył prymas Polski kardynał Józef Glemp. Wzięli w niej udział m.in. prezydent Lech Kaczyński, prezes PiS Jarosław Kaczyński, szef "S" Janusz Śniadek. Podczas powitania gości: wicepremiera Waldemara Pawlaka, prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i marszałka woj. pomorskiego Jana Kozłowskiego odezwały się gwizdy i buczenia. Metropolita gdański zaapelował o spokój: - Bardzo proszę, aby się wstrzymać w czasie mszy św. od tych "wiwatów" - powiedział abp Głódź. W mszy wzięły też udział delegacje Solidarności z całego kraju. - Zgromadziła nas tu dziś miłość ojczyzny i wdzięczność w 20. rocznicę pamiętnych wyborów do Sejmu i Senatu, które stanowiły istotny etap na drodze naszego narodu ku odzyskaniu politycznej wolności - mówił abp Głódź do zgromadzonych przy Pomniku Poległych Stoczniowców w Gdańsku. "Solidarność, wspólnota ludzi pracy - żyje. Nie zeszła - choć wielu by tego pragnęło - ze sceny polskiego życia, jeszcze ma wiele do powiedzenia i do zrobienia" - mówił. - W imię przyszłości człowieka i ludzkości trzeba było wypowiedzieć to słowo "solidarność". To słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Gdyni 11 czerwca 1987 roku, niechaj stanowią motto naszego modlitewnego spotkania - dodał. Metropolita gdański przypomniał wydarzenia Grudnia'70, strajki w 1980 r., stan wojenny oraz udział Jana Pawła II, którego określił "Ojcem naszej wolności i polskiej Solidarności". Podkreślił, że "rzeka Solidarności składała się z różnych nurtów, czasami na pozór sprzecznych, ale płynących wspólnie w jednym kierunku przemian, nadziei na inną Polskę". - Ale czy to dziedzictwo trwa? - pytał. Jak ocenił, "odnieść można niekiedy wrażenie, że najwyższe instytucje narodu, szczególnie parlament, przypominają wieżę Babel". - Jakże trudno porozumieć się z tymi, którzy wyrośli ze wspólnego, solidarnościowego pnia - zauważył. - Podmiotem podejmowanych reform ma być obywatel i jego dobro. Obowiązkiem państwa jest także ochrona ładu moralnego, położenie tamy brudnej fali nihilizmu, pogardy dla odwiecznych wartości, rodziny, małżeństwa, troski o życie. Marginalizowanie zagadnień polityki rodzinnej jest sprzeczne z etosem Sierpnia '80, zagraża rozwojowi naszego kraju - powiedział metropolita gdański. - Polska nie jest własnością tego czy innego Polaka, tego czy innego obozu, ani nawet jednego pokolenia - mówił abp Głódź. Zwracając się do "braci stoczniowców" metropolita gdański powiedział, że "stali się wielką masą upadłościową, bez pieniędzy, bez władzy i bez mediów, przeszkodą na drodze reform, podmiotem niejasnych do końca gier, wielkim kłopotem". - Jakże łatwo się na was obrazić, jakże trudno stawić wam czoła, podjąć wasze problemy. Nie wziąć do serca słów Jana Pawła II: - W konflikcie między władzą a ludem, rację ma zawsze lud - oświadczył. Wystąpienie arcybiskupa wielokrotnie przerywano oklaskami, a ostatnie słowa przyjęto z entuzjazmem. Podczas mszy delegacje "S" i Kaszubi w regionalnych strojach wręczyli dary. Oprócz transparentów informujących o delegacjach związkowych, był także jeden o treści: "5 lat PO i PO Polsce". Po zakończeniu uroczystości religijnych przy Pomniku Poległych Stoczniowców, zgromadzeni zaczęli masowo opuszczać Plac Solidarności. Po mszy na Placu odbył się wiec zorganizowany przez "S", w którym uczestniczyło znacznie mniej osób. Tuż przed mszą Klub Młodych PiS zorganizował na placu Solidarności happening mający na celu przypomnienie pierwszych polskich wolnych wyborów. Na placu ustawiono biało-czerwoną urnę, do której można było wrzucać kartki z oddanym głosem na Solidarność lub PZPR. Akcja miała zachęcić młodych Polaków do udziału w wyborach i życiu społeczno-politycznym kraju. - Bo dzięki taki wyborom, jak te z 4 czerwca 1989, możliwa była zmiana sytemu politycznego z totalitarnego na demokratyczny - powiedział rzecznik prasowy Klubu Młodych PiS Łukasz Talaśka. Zainteresowanie akcją było duże, dziesiątki osób zdecydowało się na wzięcie udziału w głosowaniu.