W sobotę stołeczna policja poinformowała, że na trasie A2 między Warszawą a Grodziskiem Mazowieckim, w okolicach węzła Pruszków, znaleziono ciało dziecka. "Z prawdopodobieństwem graniczącym prawie z pewnością jesteśmy przekonani, że jest to 5-letni Dawid" - mówił asp. sztab. Mariusz Mrozek z Biura Prasowego Komendy Stołecznej Policji. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował w niedzielę, że ciało dziecka zostało przewiezione do zakładu medycyny sądowej. W poniedziałek ma się tam odbyć sekcja zwłok. Prokuratura nie informuje o szczegółach dotyczących oględzin. Miejsce, gdzie znaleziono ciało było sprawdzane po raz pierwszy Ciało chłopca odkryto w zaroślach obok jednego ze stawów. Policjanci cały czas mieli nadzieję na znalezienie chłopca żywego, więc główny nacisk przez te wszystkie dni akcji poszukiwawczej funkcjonariusze kładli na sprawdzenie miejsc, w których jest szansa na znalezienia 5-latka całego i zdrowego. "Gdy śledczy sprawdzili już wszystkie okoliczne lokalizacje dające szanse na pozytywne zakończenie sprawy, zaczęli brać pod uwagę też czarny scenariusz. Przenieśli poszukiwania na pozostałe miejsca. Właśnie na stawy" - powiedziała w rozmowie z RMF FM osoba zaangażowana w całą akcję. Dlatego - mimo wcześniejszego zaangażowania kilkuset osób, śmigłowców i dronów - ciało chłopca znaleziono dopiero w sobotę. Ujawniono szczegóły akcji Do tej pory szczegóły akcji poszukiwawczej były tajne. Teraz zostały ujawnione. Od razu po otrzymaniu informacji o porwaniu dziecka policjanci podzielili się na dwie grupy. Pierwsza poszukiwała dziecka żywego. Policjanci sprawdzali trasę Grodzisk-Warszawa w poszukiwaniu dziecka uwięzionego albo błąkającego się: wymagającego pomocy, zagubionego, może rannego. To w te działania zaangażowane były helikoptery, strażacy i żołnierze. Jak ustalili reporterzy RMF FM, równocześnie w Komendzie Stołecznej Policji powołana została tajna grupa złożona z najbardziej doświadczonych policjantów operacyjnych. Na jej czele stał I zastępca komendanta stołecznego - inspektor Krzysztof Smela. Ci ludzie szukali jedynie ciała dziecka. Stołeczni policjanci i prokuratorzy nie kończą działań w terenie Stołeczni policjanci i prokuratorzy nie kończą działań w terenie. Przed nimi dalsza praca nad wyjaśnieniem sprawy śmierci 5-letniego Dawida. Będą sprawdzać, czy miejsce znalezienia ciała chłopca jest miejscem, w którym został zabity. Muszą też upewnić się, czy ojciec dziecka jest jedynym sprawcą. Dodatkowo, śledczy chcą mieć pewność, co do przyczyn tej tragedii. Dlatego raz jeszcze będą przesłuchiwać wszystkie osoby powiązane ze sprawą. Przeanalizują także wzystkie dowody, zwłaszcza nagrania z kamer i dane z telefonów komórkowych. Największe poszukiwania w dotychczasowej historii polskiej policji Akcja poszukiwawcza chłopca była największą w dotychczasowej historii polskiej policji. 10 lipca, około godziny 17:00, chłopca z domu w Grodzisku Mazowieckim zabrał ojciec i odjechał w nieznanym kierunku. Mężczyzna mógł poruszać się na trasie pomiędzy Grodziskiem Mazowieckim a lotniskiem Okęcie. Po czterech godzinach, przed 21:00 policjanci dostali zgłoszenie, że ojciec 5-latka nie żyje - rzucił się pod pociąg. Ta tragiczna informacja została przez funkcjonariuszy potwierdzona. Rodzice chłopca nie mieszkali razem. Według informacji RMF FM, konflikt rodzinny może być znaczącym tłem tej historii. Pełnomocnik matki Dawida kilka dni przed śmiercią ojca Dawida powiadomił śledczych o tym, że mężczyzna stosował przemoc wobec kobiety. Pismo w tej sprawie wpłynęło do policji dzień przed zaginięciem 5-latka. Ojciec dziecka, zanim rzucił się pod pociąg, kontaktował się z matką 5-latka. "Samobójstwo to było wymierzenie sobie sprawiedliwości. On po dokonaniu zabójstwa odwiedził kościół. To był formalny akt ekspiacji za to, co dokonał i za to, co dokona w najbliższej przyszłości - czyli popełnienie samobójstwa" - powiedział w rozmowie z RMF FM kryminolog profesor Brunon Hołyst.