Premier Donald Tusk zapowiedział w piątek, że w poniedziałek ogłosi swoją decyzję dotyczącą przyszłości Gowina w resorcie sprawiedliwości. Spekulacje dotyczące ewentualnej dymisji ministra pojawiły się po wypowiedzi na temat zarodków, która wywołała medialną i polityczną burzę. Źródła PAP w kierownictwie PO przekonują, że Gowin czasowo zachowa stanowisko, ale tylko do lata; jak oceniają pożegna się on z rządem podczas zapowiadanej przez premiera na połowę roku szerszej rekonstrukcji rządu. - Nikt nie uzna za poważnej rekonstrukcji, w wyniku, której straci stanowisko np. tylko minister edukacji Krystyna Szumilas. Innych oczywistych kandydatów do dymisji nie ma. Dlatego odejście Gowina z rządu wybrzmi mocniej, jeśli nie nastąpi teraz, a wpisze się w cykl głębszych zmian w Radzie Ministrów - uważa polityk z władz PO. Rozmówcy PAP przyznają jednocześnie, że nie można całkowicie wykluczyć, iż premier zdymisjonuje Gowina w najbliższych dniach. - To jest tylko i wyłącznie decyzja szefa rządu, tak jak w przypadku dymisji ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego nie było żadnych konsultacji i dowiedzieliśmy się o niej dopiero z konferencji premiera. Wszystko jest możliwe - powiedział członek zarządu Platformy. Ostro krytykują Gowina w mediach czołowi politycy PO, m.in. wiceszef PO Grzegorz Schetyna oraz przewodniczący klubu parlamentarnego Rafał Grupiński. Dwie przesłanki wskazujące na to, że premier nie odwoła Gowina już teraz - On (Gowin) szkodzi rządowi jako całości, jest takim enfant terrible - stwierdził Schetyna w RMF FM. Grupiński przekonywał dziennikarzy, że wypowiedzi ministra "obciążają wizerunek rządu". - Powiem delikatnie, minister Gowin ciągle nadużywa cierpliwości swojego szefa - ocenił szef klubu PO. Wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska nazwała wypowiedź Gowina "zwyczajnie głupią", a prezydencki doradca Tomasz Nałęcz "kłopotliwą". O możliwej dymisji Gowina w najbliższym czasie mówi nieoficjalnie otoczenie marszałek Sejmu Ewy Kopacz. Zdaniem politologa UW, dr. Rafała Chwedoruka są dwie przesłanki wskazujące na to, że premier nie odwoła Gowina już teraz, ale raczej poczeka do letniej rekonstrukcji rządu. - Gowin pilotuje sprawę deregulacji, a pozbawienie go stanowiska w momencie, gdy batalia jest w fazie finalnej, mogłoby podważyć całą reformę - zauważył. Jak zaznaczył, zmiany w Radzie Ministrów, o których mówił premier, mają się odbyć latem. - Premierowi - po odwołaniu Mikołaja Budzanowskiego - trudno byłoby odwołać kolejnego ministra. Tym bardziej, że elektorat PO jest różnorodny i jednoznaczne odcięcie się od Gowina mogłoby zostać źle odebrane przez część zwolenników PO - podkreślił politolog. "Na starość serce mięknie i nie chcę przesadzać z tym okrucieństwem" - Tusk będzie chciał odwołać członków rządu w lecie, bo wtedy nie przyniesie to uszczerbku ich wizerunkowi, i będzie mógł odwołać ich zgodnie z zachowaniem rytuału, mówiąc że spełnili swoje zadania - dodał Chwedoruk. Politolog zauważył też, że możliwości premiera nie są nieograniczone - ze względu na spadek poparcia dla partii oraz konflikt na linii Tusk-Schetyna i ośrodek prezydencki. - Decyzja premiera będzie zależała od tego, czy odwołanie, bądź pozostawienie Gowina zmieni coś w tym układzie sił - zaznaczył. Poniedziałkowe spotkanie Tusk-Gowin nie będzie pierwszym z serii "dyscyplinujących". Do poprzedniego doszło na początku marca po tym, jak minister (razem z partyjnymi konserwatystami) zagłosował przeciwko klubowemu projektowi o związkach partnerskich, a tuż przed głosowaniem stwierdził z mównicy sejmowej, że projekt jest niezgodny z konstytucją. Tusk oświadczył wówczas, że Gowin pozostaje ministrem sprawiedliwości. Jak mówił, przekonała go deklaracja ministra, że nie będzie on już miał problemów z rozróżnieniem kwestii własnych poglądów i lojalności członka rządu. Przyznał, że "z ulgą przyjął gotowość ministra sprawiedliwości do dalszej współpracy". - Na starość serce mięknie i nie chcę przesadzać z tym okrucieństwem - mówił szef rządu. Tym razem poszło o wypowiedź Gowina dotyczącą zarodków: "Możemy z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że na embrionach dokonuje się rozmaitych eksperymentów naukowych, z reguły prowadzących do uśmiercenia tych embrionów" - powiedział Gowin w TVN24. "W Niemczech nie wolno przeprowadzać eksperymentów naukowych na embrionach, ale na embrionach niemieckich. Natomiast naukowcy niemieccy "importują" embriony z innych krajów, prawdopodobnie także z Polski i na nich przeprowadzają eksperymenty - mówił minister. "Zarzuty, że nie zgłosiłem tej informacji prokuraturze, są po prostu śmieszne" Słowa Gowina wywołały burzę, zareagowała m.in. ambasada Niemiec, zwróciła się do resortu sprawiedliwości szczegóły sprawy. "Nieodpowiedzialną i nieuzasadnioną" nazwał wypowiedź Gowina prof. Waldemar Kuczyński z Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego. Rzecznik rządu Paweł Graś oświadczył, że jeśli Gowin wie o prowadzonych w Niemczech eksperymentach na pochodzących m.in. z Polski zarodkach, powinien zawiadomić prokuraturę. - Zarzuty, że nie zgłosiłem tej informacji prokuraturze, są po prostu śmieszne. Po pierwsze, to - niestety - handel zarodkami nie jest w Polsce zakazany. Mamy w tej dziedzinie lukę prawną - zareagował Gowin. Kiedy media nagłośniły jego wypowiedź o zarodkach, Gowin przekonywał, że została ona zmanipulowana w przekazie medialnym. Deklarował, że jego intencją było pokazanie realnych problemów wynikających z braku polskich regulacji dotyczących in vitro, a także wskazanie rozwiązań niemieckich jako wzorowych. Zdaniem Tuska dotychczasowe tłumaczenie Gowina "chyba nie za bardzo wytrzymuje próbę konfrontacji". Dopytywany, czy w grę wchodzi dymisja ministra - jak sugerują niektórzy członkowie PO - premier odparł, że jest to jeden z wariantów. - Teraz sprawa z mojego punktu widzenia jest w tym sensie poważniejsza, że jest dalszym ciągiem nieporozumień. Ja bym nie chciał, aby ministrowie ewokowali za dużo emocji i za bardzo skupiali uwagę na swoich czasami nie do końca przemyślanych wypowiedziach - podkreślił premier. "Nie jestem człowiekiem strachliwym i liczy się z każdą decyzją Tuska" Gowin zapewnia z kolei, że nie jestem człowiekiem strachliwym i liczy się z każdą decyzją Tuska. - Premier powinien mieć prawo każdego dnia dobrać sobie taki skład rządu, jaki uważa za optymalny. Ja robię swoje - zadeklarował. Minister zapowiedział, że przedstawi premierowi zapis swojej rozmowy w TVN24 i tekst z jednej z gazet, która - jak ocenił - miała przeinaczyć jego wypowiedź. - Premier łatwo dostrzeże manipulację - zapewnił. W piątek po południu Gowin poinformował, że zwrócił się do "Gazety Wyborczej" z pismem, w którym domaga się opublikowania sprostowania do artykułu dotyczącego jego wypowiedzi o zarodkach.