Na konwój składają się cysterny wynajęte przez komitet wyborczy PiS. "Konwój wstydu dla naszych poprzedników, który ma uświadomić Polakom, obywatelom, wyborcom, jak dziurawy był system finansów publicznych, kiedy za grosz publiczny odpowiadali politycy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego" - mówił Brudziński na briefingu prasowym. Według niego, "wtedy ten system przypominał dziurawy spichlerz, z którego zboże wysypywało się bez żadnej kontroli". "Od momentu, kiedy za finanse publiczne odpowiedzialność wzięło PiS, od momentu kiedy obecny tu premier Mateusz Morawiecki wziął w swoje ręce odpowiedzialność za reformę urzędów celnych, kiedy powstała Krajowa Administracja Skarbowa, okazało się, że ten spichlerz nie tylko został załatany i tego zboża zaczęło w nim przybywać, ale zaczęło go wystarczać, by w sposób odpowiedzialny i sprawiedliwy dzielić się umownie zbożem, a tak naprawdę groszem publicznym, z obywatelami" - powiedział Brudziński. Premier: Złodziejstwo przekraczało wszelkie granice "Polacy pracowali bardzo dużo i ciężko, ale gdzieś te pieniądze wyciekały, dosłownie i w przenośni. One wyciekały w dużym stopniu poprzez m.in. ten proceder przemytu paliwa" - mówił z kolei premier Mateusz Morawiecki. Jak zaznaczył, podobny proceder dotyczył też produktów tytoniowych, wyrobów alkoholowych, elektronicznych, przemycanych przez granicę tak, że omijano płacenie podatku VAT. Premier podkreślił, że takie działanie doprowadziło do "gigantycznej luki VAT, którą KE określała na od 30-50 mld zł rocznie". Morawiecki mówił, że dziennie przez granicę wjeżdżało 500-600 cystern, zupełnie nielegalnie. Według niego oznaczało to straty 20-24 mln zł dziennie. "Musimy zdać sobie sprawę, że to złodziejstwo przekraczało wszelkie granice, w przenośni i dosłownie, bo jesteśmy na granicy trzeba było się zabrać za tych bandytów w białych kołnierzykach" - podkreślił. "Uświadomić Polakom, jaki to był proceder" "Nie wystarczy powiedzieć: 'my utrzymamy 500 plus'. Trzeba potrafić jeszcze znaleźć finansowanie na to 500 plus i my udowodniliśmy, że jesteśmy partią, która potrafi zapewnić to finansowanie dla całego społeczeństwa, dla polskich rodzin, ale też na politykę rozwojową" - mówił szef rządu w środę na konferencji prasowej w Świecku. Premier wyjaśnił, że kampania PiS, pod hasłem "cysterny wstydu PO-PSL", ma uświadomić Polakom, "jakie jest bezpośrednie przełożenie tego, jaki był proceder (wyłudzeń podatkowych - przyp. red.) wcześniej, jaka była tolerancja rządu PO-PSL dla nieprawidłowości, dla patologii, jak niefrasobliwie zarządzano finansami publicznymi". "Na biurku ministra finansów stoją stosy pism z różnych branż: paliwowej, stalowej, elektronicznej, które błagały wręcz o uszczelnienie tego sytemu (podatkowego - przyp. red.) i my to zrobiliśmy w sposób skuteczny i sprawiliśmy, że dzisiaj te 20-24 mln zł dziennie trafia do polskiego społeczeństwa. Pomnóżmy to razy 365 dni w roku, to 8,5-8,7 mld zł. To prawie tyle, ile kosztowała emerytura plus" - stwierdził premier. "Zapewni finansowanie na kolejne lata" Mówiąc o nadchodzących wyborach, ocenił, że "ta gra jest o najwyższą stawkę", "o to, czy będą zapewnione środki, żeby kontynuować politykę społeczną". "Staniemy z taką cysterną koło budynku szkoły i wiemy, że to jest te 40-50 tys. zł na światłowody, na tablice interaktywne, na sprzęt, na podwyżki dla nauczycieli. Stąd się wzięły te wszystkie środki. Jest wielkim naszym zadaniem, zobowiązaniem PiS, że ten program uszczelnienia (podatków - PAP), skutecznej walki z przestępcami podatkowymi poprzez narzędzia informatyczne, poprzez Krajową Administrację Skarbową, przez jednolity plik kontrolny, weryfikacje przepływów na rachunkach bankowych, wszystko to, co wdrożyliśmy i mamy teraz wdrażane, zapewni finansowanie na kolejne lata" - powiedział Morawiecki. Jak ocenił, "niefrasobliwość i tolerowanie patologii przez partię Grzegorza Schetyny tworzy ogromne ryzyko i niebezpieczeństwo, że programy społeczne nie będą mogły być finansowane". "Ewangeliczny cud, przejrzeli na oczy" Po premierze głos znów zabrał szef sztabu PiS Joachim Brudziński. "Wyraził radość", że politycy opozycji "przejrzeli na oczy" i "od samego rana, na różnego rodzaju portalach społecznościowych zauważyli trzy cysterny". "Wręcz taki ewangeliczny cud, przejrzeli na oczy, dostrzegli te trzy cysterny i próbowali już od samego rana wokół nich robić aferę. A przez cały okres swoich rządów byli ślepi i nie mogli dostrzec sześciuset cystern dziennie, które do Polski wjeżdżały" - mówił. "Jeżeli przyjąć, że za ich rządów był 'kontrolowany wlew' hektolitrów, milionów litrów paliwa, no to mamy pytanie, czy było to świadome zaniechanie" - powiedział Brudziński. Dodał, że ówcześnie rządzący nie reagowali na monity, w których zwracano uwagę na ten problem. "To albo indolencja, głupota, albo - jak to opisywał Mario Puzo - gdzieś nad tym wszystkim był ojciec chrzestny, który na to wszystko pozwalał" - powiedział. Według niego, "wystarczyły cztery lata rządów PiS, wystarczył Mateusz Morawiecki jako minister finansów, później premier, i nagle się okazało, że można". "Naszym hasłem było w 2015 r. 'Damy radę' i daliśmy radę. A teraz naszym hasłem jest "Jedziemy dalej", bo ten spichlerz musi zostać już nie uszczelniony, ale napełniony, tak aby ta dystrybucja grosza publicznego była sprawiedliwa" - podkreślił Brudziński.