W opublikowanym w niedzielę wywiadzie były prezydent wyraził zaniepokojenie pogorszeniem się międzynarodowego wizerunku naszego kraju. To, co się dzieje wokół lustracji, określił zaś mianem "obłędu". W rozmowie z największą włoską gazetą oświadczył, że rozumie zaniepokojenie Unii Europejskiej tym, co dzieje się w Polsce, i ocenił, że w naszym kraju "rozbrzmiewają na nowo niezrozumiałe w Europie slogany". - Międzynarodowy wizerunek Polski nie tylko został zaciemniony, ale także popsuty. Nie można nadszarpywać prestiżu i pozycji osiągniętych po 1989 roku - powiedział były prezydent. - Ta sytuacja nie potrwa długo. 70 procent Polaków nie utożsamia się z obecnymi rządzącymi. Oni chcą więcej państwa i większej władzy, my więcej praw dla obywateli - mówił Kwaśniewski. Nawiązując do swojej inicjatywy podjętej wraz z "na rzecz obrony demokracji", były prezydent wyjaśnił, że "sytuacja jest zbyt poważna, dlatego trzeba jednoczyć siły". Odnosząc się do słów premiera , który inicjatywę tę nazwał farsą, Kwaśniewski stwierdził, że "to rząd wystawia tragikomedię, próbując obejść i umniejszyć konstytucję przy pomocy nowej ustawy lustracyjnej". - To praktyka stosowana w czasach reżimu komunistycznego - ocenił Kwaśniewski. - W Polsce doszliśmy do obłędu - przekonywał były prezydent podając przykład oskarżenia marszałka Senatu Bogdana Borusewicza przez działacza opozycji w PRL Andrzeja Gwiazdę o to, że podczas strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku był inspirowany przez SB. - Kwestionuje się wszystko. Kto był bohaterem Gdańska? Wałęsa czy generał służb? - pytał retorycznie Kwaśniewski. Komentując propozycję Adama Michnika, by otworzyć wszystkie archiwa, uznał, że "prawdopodobnie tak się to skończy". - W końcu zostaną otwarte, nie można nic innego zrobić - ocenił. Jego zdaniem, nie wiadomo jednak, jak będą chronione "prawa oszkalowanych obywateli, oskarżonych niesprawiedliwie i obrzuconych błotem przez sfałszowane czy też zmanipulowane dokumenty".