W większości regionów o przywództwo w regionie ubiega się tylko jeden kandydat, najczęściej obecny szef regionu lub jego komisarz. Wyjątkiem - oprócz Łódzkiego, są województwa: śląskie, lubelskie i opolskie, gdzie zgłosiły się dwie osoby, a także świętokrzyskie, gdzie chętnych jest troje. Liczba kandydatów nie ma znaczenia - przewodniczącym zostanie osoba z najwyższym poparciem (w przypadku jednego kandydata potrzebny jest przynajmniej jeden ważny głos). Wyniki mają być znane już w sobotę. W ostatnich dniach doszło do kilku niespodzianek - z wyścigu wyborczego na Lubelszczyźnie wycofała się b. minister sportu, posłanka Joanna Mucha, a w Małopolsce dwoje kandydatów: dotychczasowy przewodniczący regionu, samorządowiec Grzegorz Lipiec i poseł Józef Lassota. Według wiceszefa PO Tomasza Siemoniaka sobotnie głosowania będą miały wymiar historyczny. "Po raz pierwszy w historii PO wybieramy szefów regionów i powiatowych struktur w wyborach bezpośrednich. To bardzo demokratyczne rozwiązanie, nazywamy je wewnątrz Platformy 'świętem demokracji'. Nie ma drugiej takiej partii, w której tak daleko by sięgały demokratyczne zasady i możliwość bezpośredniej rywalizacji" - mówi PAP polityk. Jak ocenił taki sposób wyboru lokalnych i regionalnych przywódców wzmacnia partię. "Pokazuje, że nie boimy demokracji, nie boimy się weryfikacji" - dodał Siemoniak. Najciekawiej wygląda sytuacja w Łódzkiem, gdzie w sobotę będą walczyć: popularna prezydent Łodzi Hanna Zdanowska oraz b. szef regionu oraz dwukrotny minister (infrastruktury i sprawiedliwości) Cezary Grabarczyk. Oboje mają kłopoty natury prawnej. We wtorek do Sejmu wpłynął wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu Grabarczykowi w związku ze śledztwem w sprawie otrzymania przez niego kilka lat temu pozwolenia na broń. Prokuratura jest zdania, że poseł zdobył je nielegalnie i taki właśnie zarzut chce mu postawić. Grabarczyk uważa sprawę za motywowaną politycznie, choć - jak deklaruje - nie będzie się krył za immunitetem. W połowie listopada ruszył z kolei proces Zdanowskiej, oskarżonej o poświadczenie nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez jej byłego partnera życiowego. Prezydent Łodzi czuje się niewinna; wiele razy podkreślała, że zarzuty wobec niej są bezzasadne. Grabarczyk i Zdanowska w przeszłości blisko współpracowali. Kilka lat temu ich drogi się rozeszły: prezydent Łodzi została stronniczką szefa PO Grzegorza Schetyny; b. minister stracił w ub.r. miejsce w zarządzie partii i do tej pory pozostawał nieco z boku. Rozmówcy PAP w zarządzie partii i w łódzkiej PO większe szanse wyborcze dają Zdanowskiej. "Oceniam je na 60 do 40" - mówi jeden z posłów, zastrzegając jednak, że jest stronnikiem prezydent Łodzi. Łódzką PO kieruje obecnie współpracownik Zdanowskiej, wiceszef rady miejskiej w Łodzi Paweł Bliźniuk. On jednak nie zdecydował się na start. Interesująco zapowiada się też rywalizacja w Świętokrzyskiem, gdzie kandydują: wskazany przez Schetynę komisarz regionu, b. europoseł (w przeszłości także b. wiceprezes PiS) Paweł Zalewski, poseł Artur Gierada oraz kielecka radna Joanna Winiarska. Od polityków PO w regionie można usłyszeć, że to Gierada jest faworytem. Zalewski, według rozmówców PAP, nie jest zbyt popularny w strukturze; miejscowi działacze postrzegają go jako "spadochroniarza z Warszawy". B. europoseł został komisarzem świętokrzyskiej Platformy w czerwcu br. po rezygnacji jej wieloletniej szefowej, posłanki Marzeny Okły-Drewnowicz. Gierada uchodzi w partii za jej bliskiego współpracownika. Jeszcze kilka dni temu emocjonująco zapowiadało się wyborcze starcie w Lubelskiem, jednak w poniedziałek z walki o przywództwo wycofała się Joanna Mucha. Swe poparcie przekazała prezydentowi Lublina Krzysztofowi Żukowi. Decyzję o rezygnacji motywowała potrzebą zapewnienia jedności w regionie. "Mucha i Żuk mają wiele ze sobą wspólnego - razem mamy dwie pary skrzydeł i jestem przekonana, że na tych skrzydłach możemy ponieść Platformę Obywatelską do zwycięstwa" - mówiła posłanka w poniedziałek podczas konwencji wyborczej Żuka. Lubelscy działacze PO będą głosować więc na dwoje kandydatów: Żuka oraz wicemarszałka woj. lubelskiego Krzysztofa Grabczuka. Obecny szef regionu, b.minister skarbu Włodzimierz Karpiński nie ubiega się o ponowny wybór. W Małopolsce ze startu zrezygnowało dwóch kandydatów: obecny szef, samorządowiec Grzegorz Lipiec oraz poseł Józef Lassota. Jedynym kandydatem na szefa regionu został krakowski radny Aleksander Miszalski. Lipiec zadeklarował na Facebooku, że zarówno on, jak i Lassota będą wspierać nowego lidera swej struktury. "Tylko drużynowo możemy walczyć w wyborach samorządowych. Deklaruję pełną gotowość do działania. Pracuję z Olkiem od lat i jestem przekonany, że przekazuję pałeczkę w sztafecie we właściwe ręce" - podkreślił ustępujący szef regionu. Na Śląsku dojdzie do pojedynku rządzącego regionem marszałka województwa Wojciecha Saługi oraz prezydenta Świętochłowic Dawida Kostempskiego. O funkcję szefa regionu na Opolszczyźnie, oprócz obecnego szefa, marszałka województwa Andrzeja Buły, ubiega się członek zarządu powiatu w Nysie Daniel Palimąka. Z rozmów PAP z politykami Platformy wynika, że w obu regionach faworytami są obecni liderzy. W pozostałych regionach jako jedyni startują obecni szefowie. W Zachodniopomorskiem - sekretarz generalny PO Stanisław Gawłowski, na Pomorzu - szef klubu PO Sławomir Neumann, na Warmii i Mazurach - poseł Jacek Protas, w Lubuskiem - senator Waldemar Sługocki, na Dolnym Śląsku - senator Jarosław Duda, w Wielkopolsce - poseł Rafał Grupiński, w Kujawsko-Pomorskiem - poseł Tomasz Lenz, na Podlasiu - poseł Robert Tyszkiewicz, a na Podkarpaciu - b. wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik. Jasna sytuacja jest także na Mazowszu i w Warszawie - tam jedynymi kandydatami są obecni przewodniczący, posłowie: Andrzej Halicki i Marcin Kierwiński. W stołecznej PO można usłyszeć, że ochotę na wyborcze starcie z nimi miał b. wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz, który kilka tygodni temu zaistniał dzięki wystosowaniu do działaczy Platformy krytycznego wobec rządów Schetyny listu. Nie zdołał jednak zebrać wymaganej do zgłoszenia swej kandydatury liczby podpisów. Wybory szefów powiatów dotyczą całego kraju, poza Katowicami, gdzie tydzień temu nowym szefem został radny sejmiku śląskiego, związany z partyjnym think tankiem - Instytutem Obywatelskim, Jarosław Makowski. Głosowanie w tym mieście odbyło się wcześniej, ponieważ struktura katowicka jest jednocześnie kołem, więc wybór przewodniczącego koła był tożsamy z wyborem przewodniczącego powiatu. Wybory wewnętrzne PO dotyczą partyjnych struktur wszystkich szczebli, oprócz przewodniczącego (kadencja Schetyny kończy się w 2020 r.). Zakończą się 16 grudnia, kiedy to zbierze się w nowym składzie Rada Krajowa, która wyłoni następnie członków zarządu partii.