Rano w piątek wcisnąć guzik, a potem do domu. Od wczoraj RMF FM opisuje poselskie sposoby na to, jak unikać pracy. Kulminacja tych wysiłków wypada właśnie w piątek, kiedy kończą się głosowania. W Sejmie już właściwie jest po wszystkim. Ewakuacja posłów z sali plenarnej została przeprowadzona tradycyjnie w mniej więcej cztery minuty. Liderzy wyścigu stali już podczas ostatniego z głosowań. Kiedy marszałek Schetyna podawał jego wyniki, posłowie byli już za drzwiami. Kilka minut po godz. 11 cały peleton minął szatnię. Zaczęło się luzowanie krawatów i zamawianie taksówek przez telefon. Część "uchodźców" pognała jeszcze do hotelu sejmowego po bagaże.Sejmowa sala, gdzie wciąż oficjalnie trwały obrady, znowu wyglądała tak jak zawsze, czyli jak teatr jednego aktora. Niezbyt popularnego, sądząc po widowni.Posłowie nie tylko wcześniej opuszczają sejmowe mury, ale wielu z nich opuszcza także obrady: