Instytuty, które na co dzień przygotowują sondaże dla partii politycznych, ze zdziwieniem zauważyły pewną nietypową prawidłowość. Okazuje się, że wyniki z początku tygodnia - poniedziałku i wtorku - są tydzień w tydzień zdecydowanie korzystniejsze dla Bronisława Komorowskiego niż te z piątku. "Nie wiemy dlaczego tak się dzieje, ale to fakt. Jeśli ten trend utrzyma się w piątek przed wyborami, do ludzi może trafić taka informacja, że oto Jarosław Kaczyński ma lepsze notowania niż marszałek Sejmu" - powiedział gazecie jeden ze specjalistów zajmujących się sondażami wyborczymi. Wynik wyborów prezydenckich może być dla wszystkich zaskoczeniem. Stać się tak może m.in. dlatego, że sondaże nie biorą pod uwagę głosów powodzian. W zalanych miejscowościach telefony stacjonarne nie działają. Dzwoniąc na komórki, też trudno uzyskać odpowiedzi na pytania o preferencje wyborcze, bo ludzie zmagający się ze skutkami powodzi, nie mają teraz do tego głowy. W dodatku spora grupa Polaków odmawia udziału w sondażach. Jak przyznają pracownicy sondażowi, już od dość dawna obserwują trend spadkowy gotowości do udzielania odpowiedzi ankieterom. Na 10 zapytanych osób zaledwie cztery udzielają odpowiedzi, a kim jest i co myśli pozostałych sześć - nie wiemy! Prof. Janusz Czapiński, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, ocenia, że w ostatnim czasie jakość sondaży - mówiąc kolokwialnie - zeszła na psy i radzi, by przestać się im przyglądać z nabożeństwem.