Pobliska góra Monte Piana była jedną z aren Wielkiej Wojny. Stacjonował tu główny posterunek medyczny Austriaków. Znaczną część "białego frontu" o długości 775 km wyznaczały przełęcze i szczyty Dolomitów, sięgające średnio 3000 m n.p.m. Wielka Wojna. Konflikt na granicy włosko-austriackiej Królestwo Włoch jako członek Trójprzymierza wraz z Niemcami i Austrią, w chwili wybuchu I wojny światowej w 1914 r. zachowało neutralność. Jednak kuszone przez państwa Ententy perspektywą poszerzenia swoich granic o sporny region Trydentu (południowy Tyrol), Istrii i Dalmacji, w dniu 23 maja 1915 r. wypowiedziało wojnę Cesarstwu Austro-Węgier. Korzystając z chwilowego osłabienia liczebnego armii wroga (wszystkie siły Cesarstwa skierowane zostały na front rosyjski), Włosi przystąpili do ataku na pozycje austriackie w Dolomitach. Jednak liczne forty oraz fortyfikacje polowe, położone na znacznych wysokościach, zapewniały obrońcom kontrolę nad drogami biegnącymi w dolinach. Zapowiadało to długotrwały konflikt. Wojna pozycyjna Doświadczenia wyciągnięte z wojny burskiej czy też rosyjsko-japońskiej, zmieniły znacząco taktyki wojenne stosowane w Europie w trakcie Wielkiej Wojny. Zmianę wymogła przede wszystkim ekonomia. Przemarszom i ofensywie towarzyszył szybki rozwój uzbrojenia. Pola bitew wypełniały się stalą i ołowiem. Jeśli przeciwnik bronił się w miejscu, zbliżenie się do jego pozycji było wyjątkowo kosztowne. Bardzo szybko dowództwa wojsk zaakceptowały budowanie umocnień polowych. W warunkach wysokogórskich otrzymały one dosyć osobliwą postać: linie okopów drążono w skałach, budowano prowizoryczne drewniane schrony i baraki, nierzadko na wysokości powyżej 2000 m n.p.m. Do systemu transzei dołączyły systemy tuneli wykutych wewnątrz skalistych gór, mierzące nawet po kilka kilometrów. Zdarzało się, że w wysokich górach drążono całe miasta wewnątrz lodowców (m.in. Góra Marmolada). Przełamanie solidnej obrony austriackiej okazało się niemożliwe. Włoska armia mimo przewagi liczebnej i sprzętowej nie mogła osiągnąć zamierzonych celów na górskiej granicy. Warunki klimatyczne i terenowe oraz poważne straty w ludziach zmusiły dowództwo armii do użycia zapomnianego już w początkach XX wieku "natarcia minowego", czyli ofensywnego wykorzystania podkopów. Wysadzanie szczytów i półek skalnych przy użyciu ładunków wybuchowych, umieszczanych w drążonych tunelach i wnękach okazało się w tych surowych warunkach jedyną skuteczną taktyką ofensywną. Wojna minerska stała się wojną technologii i wykwalifikowanych inżynierów. Wykorzystywano specjalistyczny sprzęt górniczy - jak wiertarki napędzane silnikiem spalinowym. O umiejscawianiu ładunków i ich wielkości decydowali wybitni absolwenci szkół technicznych. Pokonywanie szczytów wiązało się dodatkowo z umiejętnościami alpinistycznymi. Obydwie armie do swoich specjalistycznych jednostek rekrutowały żołnierzy głównie wśród rodowitych górali, przewodników górskich i alpinistów. Włoscy strzelcy alpejscy - Alpini, austriackie kompanie wysokogórskie, pułki Kaiserjäger oraz niemieccy żołnierze z Alpen Korps (Korpusu Alpejskiego) zaopatrzeni w czekany, liny, narty, raki i rakiety śnieżne, pokonywali niedostępne ściany skalne i lodowce, które do jesieni 1918 r. stały się ich drugim domem.