- To pierwszy taki raport, który nie koncentruje się na jednostkowych przypadkach likwidacji danych szkół, ale dotyczy kilkuletnich obserwacji. Głównym jego zadaniem było opisanie prawdziwego procesu zamykania i przekształcania szkół - powiedział dr Jan Herczyński z Zespołu Analiz Średniookresowych IBE, który we wtorek w Warszawie przedstawił raport "Diagnoza zmian w sieci szkół podstawowych i gimnazjów w Polsce 2007-2012". W raporcie czytamy, że od 2007 r. do 2012 r. w Polsce zamknięto 954 szkół podstawowych (w roku szkolnym 2012/2013 funkcjonowało ponad 12,6 tysiąca szkół podstawowych. Najczęściej - jak podkreślono w raporcie - likwidowano szkoły z oddziałami łączonymi, działające jako filie lub prowadzące wyłącznie nauczanie początkowe. "Połowa z zamkniętych szkół miała poniżej 20 uczniów" - podkreślił Herczyński. Według niego, skala likwidacji szkół przez samorządy w latach 2007-2012 nie była tak wielka, jak można się było spodziewać po doniesieniach mediów. Ekspert podkreślił, że samorządy w zdecydowanej większości bardzo racjonalnie podchodzą do organizacji sieci szkolnej na swoim terenie. - Samorządy są racjonalnym gospodarzem sieci szkolnych. Decentralizacja polskiej oświaty jest sukcesem. To są odpowiedzialne, myślące organy, które mają wielką władzę, i którą wykorzystują w sposób wstrzemięźliwy - mówił Herczyński. Główny powód likwidacji szkół - jak podkreślają autorzy raportu - to brak uczniów. "Ten problem dotyczy zwłaszcza terenów wiejskich. W ciągu pięciu analizowanych lat liczba uczniów szkół podstawowych zmalała o 9,1 proc., a liczba uczniów gimnazjów aż o ponad 20 proc." - czytamy w raporcie. Według MEN niż demograficzny dotyka szkół już od kilku lat, co powoduje, że we wrześniu 2013 roku we wszystkich typach szkół dla dzieci i młodzieży naukę rozpoczęło o 1,5 mln uczniów mniej niż we wrześniu 2005 roku. Mniejsza liczba uczniów nie wpłynęła jednak na gimnazja, których liczba - jak podała współautorka raportu Aneta Sobotka z Instytutu Badań Edukacyjnych - w latach 2007-2012 wzrosła o 3 proc. Ekspertka tłumaczyła, że niemal wszystkie z nich od początku funkcjonowały pod adresem szkoły podstawowej, z którą potem zostały połączone w zespoły szkolne. Zdaniem badaczy niektóre gminy w ten sposób zalegalizowały istnienie tzw. zamiejscowych oddziałów gimnazjalnych. Powstawały one w czasie, gdy ustawowo zabroniono łączenia gimnazjów z podstawówkami (rozdzielenie uczniów w tym wieku było jednym z założeń reformy 8-klasowego systemu szkół). Później, choć miały zniknąć do sierpnia 2005 r., nadal funkcjonowały. W raporcie zwrócono także uwagę, że gminy w mniejszym stopniu zamykają szkoły przed wyborami samorządowymi. "W 2010 r. w Polsce przeprowadzono wybory samorządowe. Jak wynika z danych właśnie w tym roku gminy zamknęły zdecydowanie mniej szkół. I nie jest to rok wyjątkowy. W raporcie IBE przytoczono dane GUS z poprzednich lat. Na ich podstawie można zauważyć, że mniej szkół zamykano również w okresach poprzednich wyborów samorządowych - w 2002 r. i 2006 r." - podał instytut. Efekt roku wyborczego jest najbardziej widoczny dla gmin typowo wiejskich. Naukowcy przypuszczają, że zjawisko to można wytłumaczyć m.in. większym znaczeniem wyborów lokalnych na wsi niż w miastach. "Każdy mieszkaniec miasta zna nazwisko swojego prezydenta czy burmistrza, ale nie każdy wie, kto zasiada w radzie gminy" - piszą w raporcie i dodają: "W gminach wiejskich radny to często sąsiad czy kolega ze szkoły. Nie jest anonimowym politykiem, tylko człowiekiem, którego spotyka się często w sklepie czy w kościele. Jego decyzje częściej podlegają ocenie lokalnej społeczności niż decyzje miejskich radnych. Samorząd na wsi jest bliżej ludzi, dlatego jest bardziej zależny od nastrojów społecznych". Eksperci zauważyli też, że oprócz zamykania placówek, dochodziło też do zmiany organu prowadzącego szkołę. Raport podaje, że zmiana ta dotyczyła ponad 500 szkół podstawowych, które najczęściej były przekazywane stowarzyszeniom.