W Kancelarii Premiera pojawili się m.in. marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, ministrowie: zdrowia - Ewa Kopacz i kultury - Bogdan Zdrojewski, szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz, wiceszef PO Jacek Saryusz-Wolski, a także posłowie: Rafał Grupiński, Andrzej Halicki i Jarosław Gowin. - Spotykamy się z premierem, będziemy rozmawiać w naszym gronie i zastanawiać się, jak ma wyglądać przyszłość, następne kroki, jak mają wyglądać finanse publiczne w przyszłych latach - powiedział Schetyna dziennikarzom przed spotkaniem. W ostatnich dniach krytyczne reakcje - również ze strony Schetyny - wywołała poniedziałkowa wypowiedź szefa doradców premiera Michała Boniego, który stwierdził, że niewykluczona jest debata publiczna o ewentualnej podwyżce podatków, bo trzeba rozważać wszystkie opcje związane z uniknięciem zagrożeń, jakie niesie deficyt budżetowy. Schetyna pytany dziś, czy rząd zdecyduje się na podniesienie podatków, powiedział, że jest to "ostateczna ostateczność". - Zrobić trzeba wszystko przed tym, żeby na końcu móc podwyższyć podatki. Mówiłem to zupełnie wprost i to będę potwierdzał. Musi być cały plan, koncepcja restrukturyzacji wydatków publicznych, musimy być gotowi do debaty publicznej. Musimy przygotować nas wszystkich do akceptacji tego planu - zaznaczył marszałek Sejmu. Schetyna ocenił również, że "można żyć" z obniżką wydatków w poszczególnych resortach. - Jestem świadkiem i czynnym uczestnikiem tych projektów obniżania wydatków, można z tym żyć - powiedział Schetyna. Z kolei Gowin powiedział dziennikarzom, że spodziewa się, iż czwartkowa rozmowa dotyczyć będzie sytuacji budżetowej, szczególnie w kontekście wypowiedzi Boniego w kwestii podnoszenia podatków. W jego ocenie podnoszenie podatków to ostatnia rzecz, jaką należy robić. - Najpierw przedstawmy pakiet oszczędnościowy, potem podnośmy podatki - powiedział Gowin. Stwierdził, że słowa Boniego wywołały burzę w PO. - Nie wyobrażam sobie tego, żeby Sejm, zwłaszcza klub PO, rozjechał się na wakacje, nie znając tych założeń (budżetowych) - powiedział Gowin. Boni powiedział w poniedziałek w radiu TOK FM m.in., że można sobie zadać pytanie, czy ubytki w dochodach budżetowych, wynikające z wcześniejszej obniżki podatków i składki rentowej, w wysokości 2-3 proc. PKB, nie powinny zostać odrobione. Jego zdaniem, w dłuższej perspektywie w grę wchodzić może podwyższenie składki rentowej lub podatków.