Wypadek zdarzył się podczas szkoleniowego rejsu. Jacht, na którym licealiści z Piaseczna przebywali w ramach rejsu szkoleniowego przewrócił się z powodu silnego wiatru i wysokiej fali. Cała załoga znalazła się w wodzie. Jednemu z chłopców nie udało się wypłynąć. Zdaniem Policji odpowiedzialność za tragiczne skutki rejsu ponosi sternik jachtowy, który nie dopilnował, aby wszyscy znajdujący na łódce założyli kapoki. Ratownicy WOPR-u alarmują, że po mazurskich jeziorach pływa wielu ignorantów, którzy o żeglowaniu nie maja pojęcia i lekceważą żywioł jakim jest woda. Do krytycznej sytuacji na wodzie może dojść w każdej chwili a do tragedii wcale nie jest potrzebny silny wiatr i wysoka fala. Do nieszczęścia może dojść nawet w czasie słonecznej pogody, wystarczy, że ktoś straci przytomność, dostanie zawału serca czy udaru słonecznego. Wtedy najlepsze wyjście, według pracowników WOPR, to zrzucenie żagli i wciągnięcie na maszt koła ratunkowego albo czegoś czerwonego. Ratownicy twierdzą, że na jeziora nawet przy złej pogodzie wypływają tak zwani niedzielni żeglarze, którzy na swoich jachtach spędzają co najwyżej kilka dni w roku a to właśnie brak doświadczenia jest przyczyną większości tragedii na wodzie. Swoją przygodę z żeglarstwem warto więc zacząć od profesjonalnego kursu a nie kupna bardzo drogiego jachtu. Posłuchaj relacji olsztyńskiego reportera RMF FM Daniela Włodźko: