Nasi mężowie strajkują w gorszych warunkach, dlatego my będziemy tu nadal - mówiła jedna z kobiet. Nie jest pewne, czy żony górników wrócą dziś do domu, czy zostaną w stolicy kolejną noc i tak aż do skutku. Około 50 kobiet od wczoraj czeka w stolicy na spotkanie z ministrem gospodarki. Chcą rozmawiać o podwyżkach dla swoich mężów. Panie nie uprzedzały o swoim przyjeździe i nie umawiały się z Waldemarem Pawlakiem. Żony górników planowały wysłać dziś delegację do wicepremiera Pawlaka, ale po naradzie ostatecznie z tego pomysłu zrezygnowały. Był taki pomysł, ale z tego, co wiemy pan premier jest bardzo zajęty. Wie, że jesteśmy tutaj, jeżeli ma odrobinę honoru, interesuje go śląskie górnictwo i ogólnie Śląsk, to, co się tam dzieje, to mamy nadzieję, że się z nami spotka - mówią kobiety. Jednak, jak dodają, za bardzo w to nie wierzą. Nadal mają jednak nadzieję na rządową gwarancję; że do rozmów z ich strajkującymi mężami w ogóle dojdzie. Chcą, żeby toczyły się one pod patronatem wojewody śląskiego, czekają na wyznaczenie terminu negocjacji. Bez podania konkretów, jak mówią, z Warszawy się nie ruszą.