Jak powiedział dziś dziennikarzom rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, Krzysztof Trynka, według ustaleń śledczych krew nie należy ani do żadnego z członków rodziny Olewnika, ani do żadnego ze znanych uczestników spotkania, które poprzedziło porwanie. Śledczy wykluczyli też, by krew mogła należeć do któregoś z ustalonych porywaczy Krzysztofa Olewnika. - Ustalenie tożsamości tej osoby to jedna sprawa, a ustalenie okoliczności, w jakich ta krew została naniesiona na sofę, to druga sprawa. Związek tego zdarzenia, podczas którego doszło do naniesienia krwi, ze sprawą porwania Krzysztofa Olewnika, to trzecia sprawa. Te wszystkie okoliczności są badane. My nie konkretyzujemy żadnej z hipotez - powiedział Trynka. - Pytanie, czy doszło tam (w domu Olewnika - red.) do postrzelenia, czy do zranienia bądź też w inny sposób naniesienia krwi tej osoby, jest przedwczesne. Najpierw musimy odtworzyć te okoliczności, które dadzą się odtworzyć, a dopiero później będziemy mogli mówić, jakie to może mieć znaczenie dla uprowadzenia Krzysztofa Olewnika - powiedział rzecznik. Prokurator nie chciał komentować doniesień mediów i dziennikarskich hipotez na temat okoliczności, w jakich sofa w domu Olewnika została poplamiona krwią. - Zarówno media, jak i członkowie rodziny formułują różne hipotezy. My nie chcemy tego szumu informacyjnego potęgować. Będziemy informować dopiero o ustaleniach - powiedział Trynka. Rzecznik potwierdził, że próbując wyjaśnić tożsamość osoby, której krew poplamiła sofę, śledczy zwrócili się z prośbą o informacje do innych prokuratur. - O szczegółach nie mogę mówić - powiedział Trynka. W ciągu ostatnich kilku miesięcy gdańscy śledczy badający nieznane dotąd okoliczności uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, dokonali ponownych oględzin i przeszukania domu Olewnika w podpłockim Drobinie. Natrafiono wówczas na nieznane dotąd ślady krwi na sofie. Ponownie przesłuchano osoby, które brały udział w spotkaniu, po którym doszło do porwania. Śledczym chodziło o dokładne odtworzenie zdarzeń, jakie poprzedziły uprowadzenie. Jak wyjaśnił Trynka, próbując wyjaśnić te okoliczności, śledczy wykonali dotąd ok. 40 różnych czynności: badań DNA, ekspertyz, ponownych przesłuchań świadków itp. - Zrekonstruowano zdarzenie, ale rekonstrukcja nie wyjaśniła wielu sprzeczności, które występują w wielu zeznaniach świadków, jak i wynikają z dokonanych oględzin i ustaleń, co do usytuowania przedmiotów w domu Olewnika, co do stanu domu po porwaniu - powiedział rzecznik. Według informacji tvn24.pl, śledczy uważają, że w domu Olewników kogoś zamordowano. Portal podaje, że gdańscy śledczy zwrócili się do prokuratur w Płocku oraz innych okolicznych miejscowościach z prośbą o informacje dotyczące niewyjaśnionych morderstw z czasu, w którym doszło do uprowadzenia Olewnika. Jak podaje portal wyborcza.pl - powołując się na wiarygodne źródło - prokuratorzy podejrzewają, że w domu Olewnika mogło dojść do zabójstwa ukraińskiej prostytutki. Po południu tvn24.pl poinformował, że nie jedna, a dwie osoby zostały ranne w domu Krzysztofa Olewnika tuż przed jego porwaniem. Prokuratorzy nie znają tożsamości jednej z nich - prawdopodobnie mężczyzny. Dlatego poszukują zwłok, by porównać DNA. Podejrzewają, że została ona zamordowana. Jednak wiedzą kim była druga osoba. To kobieta. Prokuratorzy znają jej tożsamość. Kobieta żyje. Krzysztofa Olewnika porwano w 2001 roku. Według dotychczasowych ustaleń uprowadzenie miało mieć miejsce w nocy z 26 na 27 października, po spotkaniu, które odbyło się w domu porwanego. W spotkaniu mieli brać udział w m.in. członkowie rodziny Olewników oraz znajomi policjanci. Po porwaniu sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną Olewnika, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro okupu, jednak Krzysztof Olewnik nie został uwolniony, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r. Proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Na ławie oskarżonych znalazło się 11 osób. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwo. W 2007 r. wszczęto dwa śledztwa, w których ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie. Postępowania wszczęła prokuratura w Olsztynie, a w maju 2008 r. zostały one przeniesione do Gdańska, gdzie prowadzi je Prokuratura Apelacyjna. Podejrzanych w sprawie jest m.in. trzech policjantów: szef grupy operacyjnej z Radomia Remigiusz M. oraz dwaj funkcjonariusze z Płocka: Henryk S. i Maciej L. Funkcjonariuszom zarzucono m.in. utrudnianie śledztwa (polegające na niepodjęciu czynności mimo posiadania dowodów) oraz niedopełnienie obowiązków. Od 2009 roku, równolegle ze śledczymi z Gdańska sprawę porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz nieprawidłowościami przy dotychczasowych postępowaniach, bada także sejmowa komisja śledcza. Forum: Czy prawda wyjdzie na jaw?