Celem serii badań w szpitalu w Wiecznym Mieście było sprawdzenie diagnozy postawionej na Kostaryce, gdzie opiekujący się kobietą lekarze stwierdzili, iż doszło do niewytłumaczalnego z medycznego punktu widzenia zniknięcia tętniaka, który zagrażał jej życiu i nie mógł być operowany. Jego zniknięcie stwierdzono po 1 maja 2011 roku, gdy ciężko chora kobieta mimo przyjmowania bardzo silnych leków obejrzała w telewizji transmisję z beatyfikacji Jana Pawła II. W wywiadzie dla komercyjnej włoskiej stacji Canale 5 Floribeth Mora Diaz powiedziała, że została zarejestrowana w klinice Gemelli pod innym imieniem i nazwiskiem, jako rzekoma turystka, która zachorowała podczas wakacji we Włoszech. Przebywała tam przez dwa tygodnie w październiku 2013 roku. - Poproszono mnie o maksymalną dyskrecję, nikt nie mógł wiedzieć, kim naprawdę jestem. Obowiązywała jedna zasada: absolutnej tajemnicy - podkreśliła Kostarykanka, która przyjedzie do Rzymu na kanonizację Jana Pawła II i Jana XXIII 27 kwietnia. Przyznała, że częściowo sparaliżowana żyła ze świadomością rychłej śmierci, a cała rodzina starała się ją pocieszyć. Jej mąż na werandzie ich domu niedaleko stolicy Kostaryki, San Jose, zbudował ołtarzyk poświęcony Janowi Pawłowi II, z którym czuli się oboje związani od jego pielgrzymki do tego kraju w 1983 roku. - W tych miesiącach spotkałam osoby różnych religii, które okazały mi wielki szacunek. Ale zdarza się zawsze i ktoś, kto nie wierzy, kto uważa mnie za wariatkę. Jednak dla mnie liczy się dzisiaj to, że ta wariatka jest uzdrowiona - stwierdziła Floribeth Mora Diaz.