- Były pogodne, zrobiły na mnie wspaniałe wrażenie - powiedziała sieci RMF jedna ze znajomych obu kobiet. Ewa Marchwińska-Wyrwał została podobno przewieziona do szpitala - tylko taka informacja dotarła do zgromadzonych na lotnisku dziennikarzy. Uczone, porwane w Dagestanie 9 sierpnia zeszłego roku, zostały wczoraj uwolnione. Są całe i zdrowe. Opowiadają, co się z nimi działo w czasie ostatnich siedmiu miesięcy w Czeczenii, gdy przebywały w rękach terrorystów. Jak twierdzą - trzymano je w najróżniejszych piwnicach, jamach i pieczarach w górach. W sumie przetrzymywane były w 11 różnych miejscach. Pierwsze trzy tygodnie spędziły w Dagestanie, a później przebywały w Czeczenii. Twierdzą, że czasami nie miały nawet chleba i wody. 22 lutego bracia Achmadowowie, w których rękach się znajdowały, porzucili je wysoko w górach w wąwozie Argunu. Wokół trwały walki i niewiele brakło, by zginęły. Jednak na szczęście trzy dni temu odnaleźli je rosyjscy milicjanci z jednostki specjalnej. Podczas akcji, niestety, zginął jeden z rosyjskich komandosów. O akcji uwolnienia Polek nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych dowiedziało się w czwartek po południu. Minister Geremek mógł dziś powiedzieć otwarcie: - Mamy podstawy sądzić, że porwanie było dziełem rodziny Achmadowów i że Ramzach Achmadow bezpośrednio za tę operację był odpowiedzialny. Zarówno premier jak i minister wysłali listy z podziękowaniami zarówno do premiera Putina, jak i szefów rosyjskiego MSZ i MSW.