Przedstawiciele komitetu zwracają uwagę, że w tym samym miejscu przez lata komunizmu więziono i mordowano więźniów politycznych. Pikietujący wznoszą okrzyki "uwolnić Słomkę" i "Kiszczak do więzienia". Współorganizator pikiety, Janusz Sanocki, powiedział Polskiemu Radiu, że nie sposób zaakceptować faktu pozbawienia wolności opozycjonisty, który domagał się więzienia dla autorów stanu wojennego, podczas gdy tamtych "puszczono wolno". Przypomniał, że Adam Słomka był więźniem w czasach komunizmu i że bezpieka zamordowała mu matkę. Podkreślił, że to Słomka poszedł siedzieć po procesie za stan wojenny. Janusz Sanocki uznał to za objaw "zniszczenia wszelkich wartości, zanegowania wszystkiego, o co opozycja walczyła w stanie wojennym". W przekonaniu uczestników pikiety, zatrzymanie Adama Słomki i osadzenie go w więzieniu jest "wyrazem bezprawia w Polsce". Pikietujący próbowali przekazać Adamowi Słomce list od żony, ale funkcjonariusze więzienni odmówili przyjęcia go. Były poseł Adam Słomka z grupą kilkudziesięciu osób 12 stycznia protestował w warszawskim sądzie przeciwko zbyt niskim karom dla sprawców stanu wojennego, uniemożliwiając odczytanie wyroku w zaplanowanym terminie. Otrzymał za to karę porządkową: dwa tygodnie aresztu. Sąd uznał, że została naruszona powaga instytucji.