Zdaniem przedstawicieli Unii Wolności wiceminister naraził na szwank autorytet MON i rządu. Na biurko premiera trafiła interpelacja posła Jana Wyrowińskiego w tej sprawie. Tam opisana została cała sytuacja. Wiceminister Robert Lipko tydzień temu miał pojawić się o godz. 17:30 na spotkaniu z przedstawicielami kadry dowódczej i pracownikami cywilnymi grudziądzkiego garnizonu. Na jego przybycie oczekiwało około 1000 osób zainteresowanych losem jednostek wojskowych przeznaczonych do reorganizacji, w wyniku której wielu z nich straciłoby pracę. Zgromadzeni spodziewali się przede wszystkim rzetelnej informacji. Tymczasem wiceminister pojawił się z trzygodzinnym opóźnieniem. Najbardziej wytrwali mogli się przekonać, że wiedza ministra na temat grudziądzkiej jednostki nie różni się za bardzo od ich wiedzy. Mieli okazję posłuchać - jak mówi pan poseł Wyrowiński - złotych myśli pana ministra, który nazwał się Georgem Robertsonem, sekretarzem generalnym NATO. Według świadków - jak powiedział sieci RMF FM poseł Jan Wyrowiński - wiceminister nie był pewny, czy jest w Grudziądzu, czy w jednostce, którą wcześniej wizytował. Niektórzy twierdzili nawet, że wiceminister był pijany. Spotkanie w grudziądzkim garnizonie opuściła organizatorka corocznych zjazdów ułanów-kombatantów Karola Skowrońska. - To wstyd i rozpacz tak traktować przedstawicieli tutejszego garnizonu - mówiła.