Tym samym sąd odwoławczy utrzymał w mocy wyrok roku Sądu Okręgowego w Piotrkowie Tryb., który w grudniu ub. roku skazał Artura N. za zabójstwo syna swojej konkubiny oraz matkę dziecka Joannę M. za pomocnictwo w zabójstwie. Sąd uznał ich też za winnych wielomiesięcznego okrutnego znęcania się nad Oskarem. Apelację od wyroku złożyły wszystkie strony procesu. Prokuratura domagała się dla oskarżonych dożywotniego więzienia; chciała uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania. Obrońca Artura N. chciał zmiany kwalifikacji prawnej na pobicie ze skutkiem śmiertelnym, a adwokat matki dziecka - złagodzenia jej kary do 15 lat więzienia. Według prokuratury, do zabójstwa doszło na początku marca ub. roku w jednym z mieszkań w Piotrkowie Tryb. Pogotowie poinformowało policję o zgonie 4-letniego chłopca w jednym z mieszkań w Piotrkowie Tryb. Chłopiec miał liczne ślady obrażeń tułowia i twarzy świadczące o wcześniejszych przypadkach bicia. Jak ustalono, matka i konkubent znęcali się nad Oskarem przez wiele miesięcy, bili go pięściami, pogrzebaczem, kopali, popychali na rozgrzany piec i głodzili. Bili tylko dlatego, że chłopiec się zmoczył lub był głodny. Dziecko doznało m.in. ran ciętych, poparzeń, miało wybite zęby i złamaną rękę; ważyło 10 kg - tyle ile roczne dziecko. W noc poprzedzającą tragedię mężczyzna tak mocno uderzał dziecko w brzuch, że chłopiec zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu Oskara był uraz brzucha, połączony z oderwaniem fragmentów obu nerek i wstrząs pourazowy. Przed sądem Artur N. przyznał się do znęcania się i pobicia; matka dziecka nie przyznała się do winy. Sąd pierwszej instancji uznał, że oboje oskarżeni są tak samo winni długotrwałego - ze szczególnym okrucieństwem - znęcania się nad Oskarem, które zakończyło się zabójstwem dziecka. Sąd nie przyjął - tak jak chciała prokuratura - zakwalifikowania zbrodni jako zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Według sądu, z opinii biegłego wynika, że ze zgonem dziecka można wiązać jedynie dwa uderzenia pięścią w brzuch; wcześniejsze obrażenia związane były ze znęcaniem się nad dzieckiem i nie miały związku z jego śmiercią. Zdaniem sądu, oskarżony mógł przewidzieć, że w wyniku silnego uderzenia w brzuch dziecko może umrzeć. W ocenie sądu, matka chłopca nie podżegała do zabójstwa - jak twierdziła prokuratura - a pomogła konkubentowi w zabójstwie, ponieważ nie zapobiegła biciu dziecka i nie wezwała na czas pomocy lekarskiej. Piotrkowski sąd okręgowy podkreślił, że przy tej kwalifikacji nie można było skazać oskarżonych na dożywocie. Zbrodnia wstrząsnęła opinią publiczną. Grupa osób z całej Polski po tragedii Oskara założyła stowarzyszenie przeciwko przemocy wobec dzieci. Zebrała także ponad 9 tys. zł i ufundowała pomnik na grobie chłopca, na którym widnieje napis - "Chciałem tylko, żeby ktoś mnie kochał".