Uznał, że sąd pierwszej instancji dokonał trafnej i wszechstronnej oceny materiału dowodowego. Apelację w tej sprawie składali obrońcy i jeden ze skazanych. "Klub pedofilów" - jak grupę nazwały media - zlikwidowano w 2002 r. Jego członkowie mieli zaczepiać na warszawskim dworcu młodych chłopców, głównie uciekinierów z ośrodków opiekuńczo- wychowawczych, a potem wykorzystywać ich seksualnie w zamian za drobne kwoty czy alkohol. Na ławie oskarżonych znalazło się dziewięciu mężczyzn, m.in. działający w branży muzycznej Włodzimierz P. (on dostał najwyższą karę - 5 lat), psycholog z ośrodka szkolno-wychowawczego Andrzej P., a także ksiądz Mikołaj S. i 70-letni Waldemar T., biznesmen, który wrócił z USA do Polski. Jak podkreślił w środę przewodniczący składu sędziowskiego Bogusław Orzechowski, apelacje były bezpodstawne, gdyż nie wykazały żadnych uchybień popełnionych przez warszawski sąd rejonowy. "Sąd pierwszej instancji trafnie ocenił zebrane dowody. Wszechstronnie, w pełni się do nich odniósł w uzasadnieniu" - powiedział. W apelacjach podnoszono m.in., że chłopcy - ofiary mężczyzn - byli zdemoralizowani i trudnili się prostytucją. Zdaniem obrońców trudno więc przyjmować, że byli "doprowadzani do stosunków płciowych". Sąd odwoławczy także w tej kwestii przychylił się jednak do uzasadnienia sądu pierwszej instancji, który uznał, że fakt, iż chłopcy oferowali swoje usługi seksualne, nie ma znaczenia dla prawno-karnej oceny czynów oskarżonych, gdyż każde obcowanie płciowe z nieletnim, nie mającym 15 lat, jest przestępstwem. - Nie można dopuszczać, by osoby zdemoralizowane podlegały dalszej demoralizacji - dodał sędzia Orzechowski, odnosząc się do samych poszkodowanych. Dodał, że w opinii sądu odwoławczego trafne są także kary wymierzone oskarżonym i nie ma konieczności wprowadzania kar w zawieszeniu, jak sugerowano w apelacjach. Jedyną zmianą, który wprowadził sąd okręgowy, jest zapis mówiący o tym, że czyny zarzucone mężczyznom (chodzi o art. 200 i 202 dotyczące doprowadzania małoletniego do obcowania płciowego i prezentowania treści pornograficznej) zapisane są w Kodeksie karnym obowiązującym przed majem 2004 r., czyli w chwili gdy popełniono przestępstwa. Później zaostrzono m.in. kary grożące za te przestępstwa. Proces w tej sprawie trwał od czerwca 2003 r.; toczył się za zamkniętymi drzwiami. Z ustaleń policji i prokuratury wynikało, że chłopcy poniżej 15. roku życia z patologicznych rodzin, uciekinierzy z ośrodków opiekuńczych, sprzedawali się oskarżonym za pieniądze - od 40 do 100 zł czy alkohol.