Potwierdził, że zajście bada komisja wypadków lotniczych. "W regulaminach jest tak, że każde zdarzenie lotnicze musi zbadać komisja, tak jest również w tym przypadku" - powiedział Krzyżanowski. Według "Rzeczpospolitej", która opisała zajście, "było blisko katastrofy", a maszyna "spadała przez dwa kilometry, robiąc niesterowalne beczki". Zdaniem kpt. Krzyżanowskiego, zdarzenie nie było groźne. - Doszło do utraty sterowności na wysokości ok. 10 tys. metrów, która po ułamkach sekundy została odzyskana - podał. Maszyna wróciła do bazy, gdzie pozostanie do czasu wyjaśnienia przez komisję okoliczności zdarzenia. Pozostałe F-16 stacjonujące w Krzesinach wykonują normalne zadania. Rzecznik podkreślił, że przypadek ten zakwalifikowano jako incydent, a wtedy nie podejmuje się decyzji o wstrzymaniu lotów wszystkich maszyn. Zdaniem Krzyżanowskiego, sytuacje chwilowej utraty sterowności zdarzają się we wszystkich typach samolotów bojowych. - To jest wkomponowane w pracę każdego pilota i może się wydarzyć przy każdym typie samolotu. Samolot to urządzenie, które funkcjonuje przy bardzo dużych obciążeniach i ma masę części. W przypadku F-16 jesteśmy o tyle bezpieczniejsi, że są to maszyny na tyle nowoczesne, że pilot odpowiednio wcześnie otrzymuje informacje o wszelkich odchyleniach od normy i może szybciej zareagować - uważa. Umowę o dostawie 48 wielozadaniowych samolotów bojowych F-16 Block 52+ podpisano wiosną 2003 r. Pierwsze maszyny przyleciały do Polski w listopadzie 2006. W grudniu ub.r. dotarły ostatnie trzy maszyny. Siły Powietrzne mają 36 samolotów w jednomiejscowej wersji C oraz 12 dwumiejscowych, w wersji D. Cały program wdrożenia "Jastrzębi", jak nazwano w Polsce F-16, tj. realizacja ostatniej zakontraktowanej usługi, ma się zakończyć w 2014 roku. Dostawom F-16, produkowanym przez koncern Lockheed Martin, od początku towarzyszyły niesprawności. Przylot pierwszych dwóch maszyn opóźnił się o dwa dni - samoloty zawróciły, gdy w jednym z nich aparatura pokładowa zasygnalizowała niesprawność niektórych systemów. W ub.r. głośno było w mediach o "Jastrzębiach", gdy w październiku w jednej z maszyn pękła opona w czasie lądowania w Łasku (Łódzkie). Maszyna została zatrzymana przy użyciu liny hamującej i na jakiś czas zablokowała pas. Z tego powodu pozostałe pięć maszyn, które odbywały wtedy lot skierowano na lotnisko zapasowe - Okęcie. Nie było to pierwsze lądowanie F-16 na Okęciu. Zdarzyło się to m.in. w marcu - wówczas przyczyną była usterka oprogramowania. Doszło do tego także we wrześniu 2007 r., kiedy piloci poczuli dym w kabinie (spowodowany jak później ustalono niegroźnym zwarciem w instalacji elektrycznej) i awaryjnie lądowali. W 2007 r. odnotowano ponad tysiąc niesprawności i usterek w samolotach F-16, które jednak według statystyk nie są najbardziej usterkowym samolotem polskiego wojska. Na kilkaset nieprawidłowości tylko w kilku przypadkach załoga przerywała lot. Przedstawiciele Sił Powietrznych podkreślają, że F-16 dzięki rozbudowanej elektronice pozwala wcześnie dostrzec najdrobniejsze nieprawidłowości. Ze względu na procedury bezpieczeństwa przerywa się wtedy zadania, które w warunkach bojowych można by kontynuować. F-16 stacjonują w 31. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu oraz 32. Bazie Lotniczej w Łasku.