Od dwóch dni dochodzi do rozruchów w stolicy Estonii, Tallinie, w pobliżu miejsca, z którego usunięto pomnik żołnierzy radzieckich z okresu II wojny światowej. Demonstrują głównie przedstawiciele mniejszości rosyjskiej w Estonii. Policja używa siły; ranne i poszkodowane zostały 74 osoby, ok. 600 zatrzymano. Jedna osoba zmarła. "Komitet Katyński solidaryzuje się z władzami niepodległej Estonii i popiera decyzję o usuwaniu sowieckich monumentów, pomników czerwonego imperium. Z oburzeniem przyjmujemy wypowiedzi przedstawicieli władz Federacji Rosyjskiej grożące zerwaniem stosunków dyplomatycznych z Estonią" - głosi oświadczenie Komitetu. Przypomniano w nim, że Estonia, tak jak i Polska, przez pół wieku "doświadczyła okupacji radzieckiej, a sowieckie pomniki były i są świadectwem zniewolenia i kłamstwa, szowinizmu wielkoruskiego". "Radzieckie pomniki lansowały i podbudowywały sowiecką wersję kłamstwa, przedstawiając Armię Czerwoną jako wyzwolicielkę ludów" - napisano w oświadczeniu. Podkreślono w nim, że "nadszedł czas, aby z ulic polskich miast usunięto pomniki sowieckie, przywołujące epokę paragrafu śmierci i czasy grozy". "To hańba, że na konserwację i utrzymanie tych 2 tys. sowieckich pomników z kieszeni polskiego podatnika nadal wydaje się miliony" - głosi oświadczenie Komitetu Katyńskiego.