Premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z redaktorem naczelnym Piotrem Witwickim oraz szefem działu Biznes - Bartoszem Bednarzem - był pytany o tzw. ustawę wiatrakową, od której zależy, czy Polska otrzyma pieniądze z KPO. Czytaj: Mateusz Morawiecki: Zmieńmy konstytucję i zabierzmy rosyjskie majątki Budowa farm wiatrowych już w 2015 roku budziła spore obawy społeczne. Teraz, gdy ustawa ponownie wróciła do Sejmu, spór powrócił. Nie tylko w społeczeństwie, ale też wśród polityków obozu rządzącego. - Ta ustawa wiąże się z ogromnymi emocjami społecznymi, była bardzo ważna dla wielu grup wyborców kilka lat temu. Dzisiaj wiatraki są inne, rzeczywistość jest inna i wyzwania są inne - tłumaczy premier Mateusz Morawiecki. Ustawa wiatrakowa. Mateusz Morawiecki o kompromisie i "referendum" Szef rządu wspomniał też o poprawce posła Marka Suskiego, która została wprowadzona do porządku obrad sejmowej komisji w ostatniej chwili. Zakłada ona, że wiatrak nie może znaleźć się w odległości bliższej, niż 700 metrów od zabudowań. W pierwotnym projekcie było to 500 metrów. - Szanujemy obawy tych, którzy wskazują na zakłócenia miru domowego i spokoju w związku ze zbyt blisko stojącym wiatrakiem - zaznacza prezes Rady Ministrów. - Ten - podkreśla polityk. Czytaj też: Nie 500, a 700 metrów dla wiatraków? "To będzie pełny paraliż planistyczny" Ustawa wiatrakowa. Morawiecki: Życie i polityka to sztuka kompromisów Jak dowodzi premier, "te 700 metrów otwiera kolejne perspektywy inwestycyjne dla wiatraków". - A jest to rzeczywiście ważne dla niezależności energetycznej, dla niższych kosztów energii. Powtarzam często: nie chcemy płacić drogo za norweski czy katarski gaz, za kolumbijski węgiel i ropę z Bliskiego Wschodu. Odnawialne źródła energii leżą w naszym najlepiej pojętym interesie - zaznacza Morawiecki. Premier polskiego rządu podkreśla również, że poprawka zgłoszona przez Marka Suskiego "nie była dla niego zaskoczeniem". - Życie i polityka to sztuka kompromisów. Przyjmuję to i całkowicie akceptuję. I nie przesadzałbym z tymi dwoma latami prac. Tak naprawdę toczyły się one w ostatnich kilku tygodniach, były bardzo intensywne i to wtedy decyzje zapadały - mówi Mateusz Morawiecki. Ustawa wiatrakowa. Co zakłada? Obowiązująca obecnie ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, przyjęta w maju 2016 r., zakazuje budowy turbin wiatrowych w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość wieży i łopaty wirnika w najwyższym położeniu (tzw. 10H) od zabudowy mieszkalnej oraz form ochrony przyrody - parków narodowych i krajobrazowych, rezerwatów, obszarów Natura 2000, leśnych kompleksów promocyjnych. Jednocześnie przepisy zabraniają budowy budynków mieszkalnych bliżej, niż w odległości 10H od istniejących turbin wiatrowych. Zgodnie z przyjętym przez Sejm projektem, nowe turbiny wiatrowe będą mogły być lokowane tylko na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP). Plan będzie mógł określić inną, ale nie mniejszą niż 700 m odległość, biorąc pod uwagę zasięg oddziaływań elektrowni wiatrowej.