- To atak na zasady wolności gospodarczej i przewidywalności w gospodarce, które powinny być podstawowymi. Będziemy udzielać wsparcia. Jako jedyna formacja głosująca przeciwko (nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt - red.), bo np. Konfederacja nie ma swojej reprezentacji w Senacie, będziemy robić wszystko, by zmienić tę ustawę. Będziemy też wnioskować do prezydenta o jej zawetowanie, gdyby w takim kształcie przeszła przez Senat - mówił szef PSL. "Tryb pracy Sejmu był niedopuszczalny" W piątek (18 września) Sejm uchwalił nowelę ustawy o ochronie zwierząt, która m.in. zakazuje hodowli zwierząt na futra i wprowadza ograniczenia uboju rytualnego. Według Kosiniaka-Kamysza mieszkańcy polskiej wsi nie spodziewali się takiej sytuacji i obecnie przychodzą do ludowców z prośbą o wsparcie. - I my go będziemy udzielać, bo od 123 lat jesteśmy po stronie tych, którzy ciężko pracują, gospodarują, dbają o polską ziemię. Rozmawiałem już z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim, aby jak najrzetelniej Senat pracował, bo tryb pracy Sejmu był niedopuszczalny, a zgoda części opozycji - Platformy Obywatelskiej i Lewicy - na ten tryb postępowania i przyjmowanie tej ustawy w ciągu 24 godzin jest złamaniem ich obietnic, że będą stać na straży konstytucji - zaznaczył przewodniczący PSL. Kosiniak-Kamysz wyraził nadzieję, że senatorzy będą mieć inne podejście do nowelizacji ustawy. - Jesteśmy przygotowani na wysłuchanie publiczne, które najprawdopodobniej odbędzie się w środę (23 września). Dziękuję senatorowi Kwiatkowskiemu za zaangażowanie komisji ustawodawczej Senatu - dodał. Zaprosił "na dyskusje i porady" wszystkich zainteresowanych ustawą, zwłaszcza tych, którzy np. wzięli kredyty, podpisali kontrakty i znajdą się na skraju bankructwa, jeśli ustawa wejdzie w takim kształcie. Szef PSL obiecał im pomoc prawną, bo ustawa to także "uderzenie w polskich przedsiębiorców i zasady wolności gospodarczej". "To zarżnięcie polskiego rolictwa" Według szefa ludowców podczas procedowania noweli złamano zasadę konsultacji społecznych, nie rozmawiając ze związkami producentów, rolników, izbami rolniczymi czy Radą Dialogu Społecznego. - Na polskiej wsi już teraz jest bardzo ciężko. Jest ASF od wielu lat i zlikwidowano 100 tys. gospodarstw wiejskich. Nadzieją była produkcja drobiu i wołowiny - 40 proc. drobiu i 30 proc. wołowiny sprzedawanych za granicę pochodzi z uboju halal lub koszer. To rynek, który najbardziej się rozwinął - daje siedem mld zł rocznego obrotu. (...) Z drugiej strony dla konsumenta będzie od razu podwyżka cen. To zarżnięcie polskiego rolnictwa - mówił Kosiniak-Kamysz. Jak zaznaczył, nie spodziewał się takich działań po partii, która dostała w wyborach tak wiele głosów na wsi. Nazwał je "głupotą głupot i chamstwem wobec wsi". - Uważamy, ze w sposób bezpośredni uderza to w jedną trzecią polskiego rynku rolnego, a w sposób pośredni w całe polskie rolnictwo i wieś. (...) To łamanie konstytucji i praw europejskich oraz ograniczanie swobód wyznaniowych. Ciekawe będą konsekwencje tego w opinii międzynarodowej - mówił. Szef PSL rozczarowany W opinii przewodniczącego ludowców podczas głosowania noweli była szansa na pokonanie rządzącej koalicji w głosowaniu - po raz pierwszy od pięciu lat. - Zgłosiliśmy taką propozycję do Lewicy i PO, rozumiejąc i nie negując ich wolności do poglądów. W interesie politycznym Polski leżało zagłosowanie przeciwko ustawie, a przynajmniej wstrzymanie jej prac, ale po stronie opozycji nie było chętnych do współdziałania na rzecz obrony nie tylko polskiego rolnictwa, ale też zwycięstwa nad obozem rządzącym w głosowaniu - zaznaczył. Podziękowania dla rolników Kosiniak-Kamysz wziął udział w uroczystościach dożynkowych, m.in. w mszy świętej odprawionej w intencji rolnictwa i polskiej wsi w podziękowaniu za trud pracy i zebrane plony. Jak podkreślali ludowcy, były to obchody zorganizowane przez nich w miejsce Dożynek Prezydenckich, które od ponad 20 lat odbywały się w Spale, a w tym roku - z powodu pandemii - zostały przeniesione do stolicy. Szef PSL wyraził wdzięczność rolnikom za trud i za chleb, który wręczyła mu przedstawicielka koła gospodyń wiejskich. Podkreślał, że polska wieś jest "mądra, gospodarna, zorganizowana i bardzo pracowita". - Myślę, że to jest zła decyzja, że dożynki nie odbywają się w Spale. (...) Dzisiaj dożynek prezydenckich tu nie ma, ale jest pamięć o polskiej wsi. Wydaje mi się, że pan prezydent nie chciał przyjechać na polską wieś, bo się jej boi. Bo w ostatnim tygodniu rząd i partia rządząca - razem z częścią opozycji - wprowadziły embargo na polskiego rolnika. To zaoranie polskiej wsi i jej wyzyskanie. Wyzyskanie, bo w wyborach nikt o tym nie mówił, że za chwilę będzie zakaz produkcji, uboju, możliwości zarobkowania - podkreślił.