Za odrzuceniem w pierwszym czytaniu było 183 posłów, przeciw 226, wstrzymało się dwóch. Ustawa została skierowana do komisji infrastruktury oraz samorządu terytorialnego oraz polityki regionalnej. Zgodnie z projektem posłów PiS, Fundusz ma być zasilany wpływami z tak zwanej opłaty drogowej, którą mają wnosić producenci i importerzy paliwa. Wysokość opłaty w przypadku benzyn i oleju napędowego ma wynieść 20 groszy za litr. W przypadku gazu będzie to prawie 37 groszy za 1 kilogram. Po doliczeniu podatku VAT rzeczywisty wzrost ceny paliw może wynieść 25 groszy. Stawki te mają podlegać corocznej waloryzacji. Nowa opłata ma zapewnić budżetowi państwa ok. 4-5 miliardów złotych rocznie. Z uzasadnienia projektu wynika, że Fundusz Dróg Samorządowych ma dofinansować budowę i przebudowę dróg powiatowych i gminnych oraz mostów w ciągu dróg wojewódzkich. Druga część wpływów z opłaty drogowej ma trafić do Krajowego Funduszu Drogowego, z którego finansowane są inwestycje w drogi krajowe. Przeciw wprowadzeniu tej opłaty jest cała opozycja, która w trakcie dzisiejszej debaty argumentowała, że po wejściu w życie ustawy, oprócz wzrostu cen paliw, Polaków dotknie też rosnąca w szybszym tempie inflacja. Głosowanie poprzedziła trwająca ponad trzy i pół godziny debata, podczas której projektodawcy ustawy przekonywali, że zwiększenie budżetu na drogi lokalne będzie oznaczać też zwiększenie bezpieczeństwa na drogach, przyczyni się do rozwoju gospodarczego i pozwoli samorządom planować wydatki drogowe w perspektywie kilku lat. "Przewidujemy, że w Funduszu Dróg Samorządowych będzie kwota około 2,5 mld zł, czyli trzykrotnie więcej niż było do tej pory. Kwota ta pozwoli na wybudowanie i wyremontowanie 6 tys. km dróg samorządowych rocznie, co będzie impulsem rozwojowym dla Polski" - powiedział Zbigniew Dolata. Minister broni projektu Według ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, rząd nie ocenia negatywnie tego projektu ustawy. "Formalnie stanowisko jest przygotowywane, jedno jest pewne, rząd negatywnie nie ocenia tego projektu" - oświadczył. Minister powiedział, że projekt nowej ustawy popiera Ogólnopolska Izba Drogownictwa. Pokazał też wystąpienie o fundusze na modernizacje dróg samorządowych Związku Gmin i Powiatów RP, oraz stanowisko dwudziestego ogólnego zgromadzenia Związku Powiatów Polskich. Adamczyk zapewnił jednocześnie, że pieniądze z Funduszu Dróg Samorządowych trafią wyłącznie na drogi, a kłamstwem jest twierdzenie, że mogą być przeznaczone na inne cele. Przypominał również, że 90 proc. dróg w Polsce to drogi gminne i powiatowe, ale "zapewnienie wsparcia finansowania przebudowy i modernizacji tych dróg, to przez wiele lat niespełniony postulat, formułowany przez samorządy". Dodał, że do jego resortu wpływa ogromna liczna postulatów, dotyczących zwiększenia finansowania dróg lokalnych. Zapowiedział, że dzięki Funduszowi Dróg Samorządowych już w przyszłym roku na drogi lokalne trafi 2,5-3 mld zł, a razem z pieniędzmi samorządowymi będzie to ok. 5 mld zł. Dodał, że prace remontowe na tych drogach, będą wykonywać polskie, małe firmy, "które nie mogą wygrać projektów autostradowych". "Jeszcze kłamiecie, że chodzi o bezpieczeństwo" Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna zarzucił projektowi, że jest niczym innym jak wprowadzeniem nowego podatku. "Panie pośle Dolata, kto to panu pisał. (...) przecież to jest wstyd (..) jeszcze kłamiecie, że chodzi o bezpieczeństwo" - powiedział Schetyna. Lider Kukiz'15 Paweł Kukiz ocenił, że projekt ten to przykład kolejnego "łupienia obywateli". "Szukacie pieniędzy na drogi, szukacie ich w kieszeniach podatników, natomiast te pieniądze są w gabinetach "Misiewiczów", w przeroście urzędniczym, w komendach głównych policji, w komendzie głównej straży pożarnej, te pieniądze są w nowych BMW po 1,5 mln zł sztuka" - mówił. Z kolei lider Nowoczesnej Ryszard Petru powiedział, że wprowadzenie opłaty drogowej to kolejny podatek, który uderzy w najbiedniejszych. Dodał, że przeciętny Polak zapłaci za paliwo ok. 350 zł rocznie więcej. Według Pawła Bejdy (PSL) ustawa o Funduszu Dróg Samorządowych to "prezent" dla Polaków na wakacje i "prezent" dla rolników na żniwa oraz "prezent" dla transportowców, który ich dobije i przyczyni się do wzrostu cen.