Podczas poniedziałkowego briefingu w Krakowie szef rządu został zapytany o projekt zmian w ustawie medialnej. - Ustawa, która pozwala regulatorowi polskiemu weryfikować to, czy nabycie udziałów dominujących w podmiocie medialnym powinno mieć miejsce czy nie, jest ustawą jak najbardziej normalną dla każdego poważnego państwa - ocenił premier Morawiecki. Wskazywał, że podobne przepisy funkcjonują w Stanach Zjednoczonych, Francji, Austrii i "kilku innych państw zachodniej Europy". - Traktujmy się jako poważne państwo europejskie, a nie takie, do którego może wjechać każdy inwestor, który chce zakupić sobie udziały medialne i potem poprzez udziały w mediach kontrolować debatę publiczną - dodał. "Chcemy, żeby debata była różnorodna" - Chcemy, żeby ta debata była różnorodna, jesteśmy, oczywiście, pod gigantycznym obstrzałem mediów. Godzimy się z tym, na tym polega demokracja. Ale nie godzimy się na to, by z obcych krajów przyjeżdżali tutaj inwestorzy i bez zgody polskiego regulatora mogli nabywać większościowe pakiety akcji - oświadczył Morawiecki. Na początku lipca posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, w którym wskazano, że "koncesja na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych może być udzielona osobie zagranicznej, której siedziba lub stałe miejsce zamieszkania znajduje się w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego, pod warunkiem, że taka osoba zagraniczna nie jest zależna od osoby zagranicznej, której siedziba lub stałe miejsce zamieszkania znajduje się w państwie niebędącym państwem członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego". Przedstawicielem wnioskodawców jest Marek Suski (PiS).