Sejm w środę odrzucił weto Senatu do ustawy o współpracy władz w sprawie przewodnictwa Polski w Radzie UE, które będzie miało miejsce w pierwszej połowie 2025 roku. Tzw. ustawa kompetencyjna zakłada obowiązek współpracy rządu z prezydentem oraz z Sejmem i Senatem w kwestiach członkostwa Polski w UE. Ustawa kompetencyjna w Sejmie. Oskarżenia o "falandyzację" prawa Projekt ustawy przedstawił prezydent Andrzej Duda, po czym - pod koniec lipca - wszystkie trzy czytania przeprowadził tego samego dnia Sejm. Za odrzuceniem sprzeciwu Senatu opowiedziało się 234 posłów, 208 było przeciw, siedmiu wstrzymało się od głosu. Podczas wtorkowej debaty senatorowie większości senackiej podkreślali, że rola prezydenta, jeśli chodzi o politykę europejską, jest rolą protokolarną, a nie twórczą i uzurpowanie sobie prawo weta wobec polityki prowadzonej przez rząd stanowiłoby złamanie Konstytucji, m.in. art. 146. Przekonywali, że przyjęcie takich przepisów "wmontowuje konflikt między rządem a prezydentem w kwestii polityki europejskiej. Według senatorów projekt ustawy "zdejmuje też odpowiedzialność za jej prowadzenie z rządu i ją rozmywa tak, że jeśli ktoś popełni błąd, to nie wiadomo kto za to będzie odpowiadał". Senatorowie mówili też o "falandyzacji" prawa, zmienianiu ustroju wbrew Konstytucji, przypominali też "gorszący spór o krzesło" pomiędzy rządem a prezydentem. Podkreślali, że przyjęcie zaproponowanych przez prezydenta zapisów może uniemożliwić wyłonienie polskich kandydatów na europejskie stanowiska. Podczas prac w Sejmie prezydencki projekt popierał klub PiS, krytycznie do propozycji odnosili się przedstawiciele opozycji, według których nowe przepisy są niekonstytucyjne, zaś motywacją ich wprowadzenia jest strach przed utratą władzy, a co za tym idzie - utrata wpływu na politykę europejską przez PiS. W trakcie prac w Komisji minister w KPRP Małgorzata Paprocka podkreśliła konieczność współdziałania prezydenta i rządu w sprawach związanych z członkostwem Polski w UE, a także polskiej prezydencji w 2025 r. Paprocka zaznaczyła, że prezydencka propozycja dotyka trzech głównych spraw: obowiązku współpracy rządu z prezydentem oraz z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Polski w UE, ustalaniu przez rząd w porozumieniu z prezydentem priorytetów polskiej polityki w UE,wprowadzeniu decyzyjności prezydenta w sprawie polskich kandydatur na stanowiska w strukturach UE. Ustawa kompetencyjna. Co zakłada? Według zapisów tzw. ustawy kompetencyjnej rząd ma przedkładać prezydentowi propozycje kandydatur na stanowiska: członka Komisji Europejskiej, członka Trybunału Obrachunkowego, sędziego Trybunału Sprawiedliwości UE, rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, członka Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, członka Komitetu Regionów oraz dyrektora w Europejskim Banku Inwestycyjnym. Następie prezydent ma w terminie 14 dni wyrazić zgodę bądź odmówić desygnowania danych kandydatów. Ustawa przewiduje też m.in. ustalanie przez rząd w porozumieniu z Prezydentem RP priorytetów w zakresie sprawowania przez przedstawicieli Rady Ministrów prezydencji składów Rady i przedstawienie właściwym organom Sejmu i Senatu informacji o tych priorytetach. Decyzję w sprawie polskiego stanowiska na posiedzenie Rady Europejskiej lub na posiedzenie międzynarodowe z udziałem UE rząd ma podejmować w porozumieniu z prezydentem. Złożenie projektu w Sejmie prezydent Andrzej Duda zapowiedział w wygłoszonym na początku czerwca orędziu. Jak poinformował, określi on ramy współpracy między prezydentem, rządem, Sejmem i Senatem w kontekście przewodniczenia przez Polskę pracom Rady UE, co będzie miało miejsce w pierwszej połowie 2025 roku. Zaapelował też o niezwłoczne przyjęcie ustawy. Prezydent podkreślił, że chciałby, aby ta inicjatywa udowodniła, że w sprawach najważniejszych dla Polski cała klasa polityczna może ze sobą zgodnie współpracować. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!