W najbardziej obleganych komisjach wyborczych, a łącznie w całym mieście procowało ich sześć, już od samego rana ustawiały się kolejki chętnych do głosowania. - Na chicagowskim Jackowie, gdzie zarejestrowało się ponad trzy tysiące osób często trzeba było odstać kilka minut, aby otrzymać kartkę z nazwiskami kandydatów - podkreśla Roman Walczak przewodniczący komisji w tym punkcie wyborczym. W Stanach Zjednoczonych trawa już liczenie głosów. Oficjalne wyniki zza oceanu poznamy zaraz po zakończeniu ciszy wyborczej.