Rząd USA liczy się z opóźnieniami w jej realizacji, choć nie tylko z powodu trudności z funduszami. Przedstawiciele obu izb Kongresu na forum wspólnej komisji konferencyjnej we wtorek, na której uzgodniono tekst ustawy budżetowej, usunęli z niej - zgodnie z uprzednimi zapowiedziami Demokratów - 85 milionów dolarów, przewidziane w rządowym projekcie budżetu, na budowę bazy z 10 wyrzutniami rakiet przechwytujących w Polsce. Ustawodawcy zaakceptowali jednocześnie 8,6 mld dolarów na cały system obrony antyrakietowej (NMD), o które wnioskowała administracja prezydenta Busha. Główne bazy NMD powstają już od kilku lat w Kalifornii, na Alasce i na okrętach wojennych na Pacyfiku. Obcięcie funduszy na bazę w Polsce nie oznacza jeszcze, że nie będzie z czego jej sfinansować. Jak powiedział rzecznik Departamentu Stanu, Chase Beamer, dominujący w Kongresie Demokraci zapewnili administrację, że jeżeli umowa z Polską w sprawie NMD zostanie podpisana, Kongres uchwali osobno fundusze potrzebne na jej budowę. Administracja przewiduje już jednak opóźnienia w stosunku do pierwotnych planów, które zakładały rozpoczęcie budowy tarczy "europejskiej" - w Polsce i w Czechach (stacja radarowa) - jeszcze nawet w tym roku. Obecnie mówi się o końcu przyszłego roku. - Jeżeli nam się uda, Stany Zjednoczone mają nadzieję rozpocząć budowę pod koniec 2008 r., osiągając początkową zdolność operacyjną w kilka lat później i w miarę możności pełną zdolność w 2013 r. - powiedział w poniedziałek przed Komisją Helsińską Kongresu wicedyrektor wydziału obrony Europy i NATO w Pentagonie, Daniel Fata. Oświadczył on również, że rząd amerykański liczy, iż negocjacje z Polską i Czechami na temat tarczy zostaną zakończone do końca tego roku, a "oba rządy będą mogły podjąć pozytywną decyzję w tej sprawie na początku przyszłego roku". Jesienią 2006 r., kiedy administracja Busha przekazała Polsce wstępną, jeszcze nie oficjalną, ofertę w sprawie tarczy, generałowie z Agencji Obrony Rakietowej (MDA) w Pentagonie liczyli na zgodę rządu RP do końca marca br. Obserwatorzy zwracają uwagę, że przyszły rząd polski pod kierownictwem Donalda Tuska odnosi się chłodniej do oferty USA, niż ustępujący rząd PiS. Sygnalizuje też zamiar twardszego domagania się gwarancji bezpieczeństwa od USA przeciw zagrożeniom wynikającym z lokalizacji tarczy, w zamian za zgodę na jej umieszczenie w Polsce. Na konferencji prasowej w Warszawie we wtorek Tusk podkreślił m.in., że Warszawa musi skonsultować się w tej sprawie najpierw ze swymi partnerami z Unii Europejskiej. Przed Komisja Helsińską Fata powiedział w poniedziałek, że "poparcie w Europie dla stanowiska USA w sprawie tarczy rośnie". - Żaden kraj w Europie nie oświadczył, że się sprzeciwia jej lokalizacji w Polsce i Czechach - podkreślił. Administracja USA prowadzi jednak również trudne rozmowy na temat tarczy z Rosją, która protestuje przeciw jej umieszczeniu w Polsce i Czechach. Aby przekonać Moskwę do pogodzenia się z NMD w Europie, Waszyngton obiecał jej m.in., że tarcza nie zostanie "zaktywizowana", dopóki nie uzyska się dowodów o zagrożeniu rakietowym z Iranu (obecnie kraj ten nie posiada rakiet balistycznych zdolnych do rażenia celów w Europie). Podczas przesłuchania przed Komisją Helsińską wicedyrektor wydziału ds.Europy i Eurazji w Departamencie Stanu, David Kramer, podkreślił jednak, że nie oznacza to, że USA i Rosja muszą wspólnie zadecydować czy irańskie rakiety zagrażają Europie. - Twierdzenie, że Waszyngton i Moskwa musiałyby się wspólnie zgodzić czy istnieje wystarczające zagrożenie z Iranu, zanim zaktywizują umieszczoną w Europie tarczę, jest niesłuszne. Nie ma takiej umowy, czy porozumienia, z Rosją - powiedział.