Mariusz Piekarski: Pan jest jedną z nielicznych osób, które po identyfikacji ciała w Moskwie mogły otworzyć trumnę w Polsce. To było konieczne do kremacji ciała. Czy były z tym problemy? Jerzy Nowacki: Ja rozpoznałem żonę w Moskwie, natomiast w kraju nie otwieraliśmy trumny. Była informacja, że to ma być bez otwierania. Trumna pojechała od razu do krematorium. Ale przecież trumny były stalowe? Jerzy Nowacki: Tak, ale rozumiem, że trumna została otwarta w krematorium i ciało zostało spopielone. Nikogo z rodziny już nie było przy otwarciu tej metalowej trumny. Czy kremacja wymagała uzyskania specjalnej zgody? Jerzy Nowacki: Zwróciłem się w tej sprawie do posła Ryszarda Kalisza, żeby mi pomógł. On wystąpił o zgodę i dostał ją. Nie ja osobiście to załatwiałem. Wiem, że było potrzebne specjalne zezwolenie, które załatwił Kalisz. Spotkał się pan ze stwierdzeniem, że nie wolno otwierać trumny? Jerzy Nowacki:Wiedziałem, że na kremację trzeba uzyskać specjalną zgodę, ale to załatwił poseł Kalisz. A będąc w Moskwie słyszał pan, jak minister Kopacz albo minister Arabski mówili: "Nie ma zgody na otwieranie trumien w Polsce, jak zostaną zamknięte w Moskwie, to w Polsce nie zostaną otwarte"? Jerzy Nowacki:Spotkałem się z takim stwierdzeniem ze strony niższego urzędnika ambasady. Nie pamiętam jego nazwiska. Jak ja byłem w Moskwie, to na pewno nie było już tam minister Kopacz. A czy dziś po tych ekshumacjach i informacji, że doszło do zamiany ciał, pan inaczej patrzy na tamte wydarzenia? Jerzy Nowacki: Nie chciałbym tego komentować. Nadal chcę mieć przeświadczenie, że w przypadku mojej żony nie popełniono potem żadnego błędu. Mariusz Piekarski