Jak powiedział, wspomniana reguła jest przewidziana w procedurach Międzynarodowej Organizacji Morskiej (International Maritime Organization), gdy do wypadku dochodzi na wodach międzynarodowych. Dodał, że w tej konkretnej sytuacji sprawa powinna być zbadana przez komisję badania przyczyn wypadków morskich na Cyprze, pod którego banderą pływał kontenerowiec, oraz na Bahamach, pod których banderą pływał z kolei zatopiony samochodowiec Baltic Ace. - Kraje te powinny rzecz zbadać niezależnie, bo przecież obie komisje będą chciały ustalić, dlaczego ich statek doprowadził do kolizji bądź takiej kolizji uległ - powiedział Królikowski. Dodał też, że - ponieważ część załogi jednego ze statków pochodziła z Polski - to nasz kraj może wystąpić o udział w obu postępowaniach. Wyjaśnił, że nie ma wiedzy, które dokładnie ministerstwo może z takim wnioskiem wystąpić. - Sądzę, że będzie to ministerstwo transportu, budownictwa i gospodarki morskiej pewnie za pośrednictwem ministerstwa spraw zagranicznych - powiedział Królikowski. Wyjaśnił, że komisje badania przyczyn wypadków morskich przeanalizują sprawę bez wskazywania na to, kto jest winny. - Skupiają się one na ustaleniu, dlaczego taki wypadek miał miejsce, jak zachowali się ludzie, a jak działały urządzenia. To są wnioski po to, by potem korygować różne przepisy pod kątem zwiększenia bezpieczeństwa - powiedział Królikowski. "Przecież zginęli polscy obywatele" - My także, jako Urząd Morski, będziemy chcieli mieć wyniki postępowań obu komisji, tym bardziej, że to nasz urząd wystawiał certyfikaty kompetencji wszystkim 11 polskim marynarzom, którzy znajdowali się na pokładzie Baltic Ace - powiedział Królikowski dodając, że komisje badania wypadków morskich będą w ramach swoich postępowań badać m.in. prawidłowość procedur przy wydawaniu certyfikatów. Zdaniem Królikowskiego także polska prokuratura może zająć się - równolegle z komisjami cypryjską i bahamską - wyjaśnianiem przyczyn wypadku. - Przecież zginęli polscy obywatele - podkreślił dyrektor. Poproszony o własną ocenę przyczyn wypadku, Królikowski wskazał, że oba statki były dobrze wyposażone w urządzenia pomagające w nawigacji. - Stawiałbym na błąd ludzki - powiedział, wzbraniając się przed rozstrzygnięciem, po której stronie nastąpił błąd. - Faktem jest, że samochodowiec miał pierwszeństwo, był na torze, ale na morzu - podobnie jak na drodze - obowiązuje zasada ograniczonego zaufania - dodał. W środę wieczorem samochodowiec Baltic Ace, pływający pod banderą Bahamów, zderzył się na Morzu Północnym z cypryjskim kontenerowcem Corvus J. Baltic Ace, na którego pokładzie znajdowały się 24 osoby, w tym 11 Polaków, zatonął. 13 osób udało się uratować, w tym sześciu Polaków. Z wody wyłowiono ciała pięciu osób, w tym dwóch Polaków, a pozostałych marynarzy, w tym trzech Polaków, uznano za zaginionych. Do wypadku doszło ok. 50 km od Rotterdamu na uczęszczanym szlaku morskim. W czwartek po południu holenderskie służby przerwały akcję poszukiwawczą.