Fundacja Estera, z której inicjatywy grupa przyjechała do naszego kraju przekonuje, że wysuwane wobec niej zarzuty są fałszywe. Ze 150 osób poskarżyła się jedna - mówi Tomasz Cytynowicz z Urzędu ds. Cudzoziemców. Urzędnik dziękuje tym, którzy zaangażowali się w pomoc uchodźcom. Chodzi przede wszystkim o rodziny, które zdecydowały się zapewnić Syryjczykom dach nad głową. Tymczasem zarzuty przeciwko Fundacji "Estera" wysuwa Antoni Char( czyt. Szar). To on złożył skargę w Urzędzie. W liście do mediów pisze o fatalnych warunkach mieszkaniowych i o tym, że razem z rodziną nie będzie miał, co jeść. Fundacja podkreśla, że to kłamstwa, ponieważ dostał część pieniędzy. Kolejną ma otrzymać wkrótce. W sumie dzięki darczyńcom Fundacji średnio Syryjskie rodziny otrzymują po trzy tysiące złotych na miesiąc. Nie muszą jednak płacić czynszu i innych opłat. - Sprawa ma drugie dno i służy przeniesieniu konfliktów z Syrii do Polski - mówi Przemysław Kawalec z Fundacji Estera. Tłumaczy, że Antoni Char to osoba wykształcona i inteligentna. - Kiedy ktoś taki mówi nieprawdę, to może to robić z powodu poglądów politycznych i po to, aby storpedować cały program pomocy. Na razie nie można porozmawiać z innymi syryjskimi rodzinami. Według Fundacji nie chcą się wypowiadać. Boją się o rodziny, które zostały na Bliskim Wschodzie.