Protokół wraz z załącznikami opublikowano na stronach internetowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji www.mswia.gov.pl oraz Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego www.komisja.smolensk.gov.pl. Jak poinformował wiceszef polskiej komisji płk Mirosław Grochowski, nie został również - na prośbę Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie - upubliczniony jeden fragment protokołu dotyczący materiałów prokuratury, z których korzystała komisja. - Zdaniem prokuratury upublicznienie tych informacji mogłoby naruszyć dobro śledztwa - wyjaśnił Grochowski. Już wcześniej informowano, że rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej mogą zapoznać się z fragmentami załącznika numer siedem dotyczącymi ich bliskich. 1288 stron Protokół wraz z ośmioma załącznikami liczy w sumie 1288 stron. Jest - jak wielokrotnie podkreślali eksperci komisji - dokumentem, którym miała zgodnie z przepisami zakończyć się praca komisji. Z kolei raport - był jak mówili - dokumentem, który miał w sposób bardziej przystępny pokazać opinii publicznej (także międzynarodowej) przyczyny katastrofy. W samym protokole w kilku punktach uszeregowano przyczyny, czynniki oraz okoliczności i niedociągnięcia, które mogły wpływać na katastrofę. Szczegółowo opisano także błędy, do których doszło począwszy od organizacji lotu, poprzez szkolenia 36 pułku specjalnego, przygotowanie samej załogi Tu-154 aż do samego przebiegu lotu. Dokument powtarza to, co zawarte zostało w raporcie, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Z kolei wśród głównych czynników wpływających na katastrofę wymieniono to, że załoga nie korzystała przy próbnym lądowaniu z wysokościomierza barometrycznego ale z radiowysokościomierza, nie zareagowała na sygnał pull up i próbowała odejść na drugi krąg na automatycznym pilocie. Wyliczenie błędów Okolicznościami sprzyjającymi - zdaniem ekspertów były: niewłaściwa współpraca załogi, niedostateczne przygotowanie do lotu, niewłaściwy dobór składu załogi a także brak praktycznego przygotowania kontrolerów i sporadyczne zabezpieczanie przez nich lotów. Z protokołu wynika też m.in., że załoga nie miała możliwości spotkania się w przeddzień wylotu w pełnym składzie i omówienia wszystkich etapów lotu. Z kolei nawigator, nie znał języka rosyjskiego w stopniu, który umożliwiałby mu prowadzenie korespondencji radiowej w tym języku, nie miał też zapewnionego "minimalnego czasu odpoczynku" po poprzedni locie. Dokument szczegółowo opisuje błędy, które popełniono w trakcie lotu. Eksperci zwracają w nim uwagę m.in. na fakt, że nie sprawdzono dokładnie czy wszyscy pasażerowie mieli przed lądowaniem (próbnym podejściem) zapięte pasy. Stwierdzono później, że wiele osób ich nie zapięło. Warunki nie pozwalały na lądowanie W protokole wyliczony jest też skład komisji, oficjalne dane o ofiarach katastrofy oraz dane techniczne o samolocie. Nie ma tam wskazania osób odpowiedzialnych za katastrofę - nie przewidują tego bowiem przepisy o badaniu katastrof transportowych, w myśl których komisja badawcza przedstawia jedynie ocenę przyczyn katastrofy i czynników sprzyjających jej zaistnieniu. Nie wskazano też w dokumencie nazwisk członków załogi - opisano ich jedynie prezentując dane o ich wieku, stopniu wojskowym lub służbowym i doświadczeniu zawodowym. Dalej protokół opisuje warunki atmosferyczne 10 kwietnia 2010 r. przed podejściem do lądowania na lotnisku Smoleńsk Północny. "Warunki atmosferyczne występujące w rejonie lotniska Smoleńsk Północny nie pozwalały na wykonanie lądowania samolotu Tu-154M na tym lotnisku i miały wpływ na wypadek" - stwierdzono w protokole. Dokument zawiera także 45 rekomendacji dla kilkudziesięciu instytucji cywilnych i wojskowych strony polskiej i dwie - dla strony rosyjskiej. W załącznikach opisano szczegółowo wyszkolenie załogi i przebieg katastrofy, organizację lotów i szkolenia lotniczego, kierowanie lotami, sprawy dotyczące techniki lotniczej i jej eksploatacji, trzy wizualizacje ostatniej fazy lotu (wykorzystano w nich dane pozyskane dzięki eksperymentom dokonanym dla komisji na Tu-154M nr 102), zabezpieczenie i ratownictwo lotnicze, meteorologiczne oraz odpis korespondencji pokładowej i informację o źródłach prac komisji, czyli wykorzystanych przez nią materiałów. Zobacz wizualizację ostatniej fazy lotu Tu-154 Nowe wypowiedzi pilotów W załączniku numer osiem znajdują się natomiast stenogramy odczytane z nagrań, którymi dysponowała polska komisja. Na 130 stronach mamy zapis pokładowego rejestratora MARS-BM z polskiego samolotu Tu-154M nr 101, a na 77 stronach - odpis korespondencji nagrany na magnetofon sygnowany jako "P-500" ze smoleńskiej wieży lotniska (eksperci wielokrotnie podkreślali, że Rosjanie nie umożliwili im zgrania rozmów z wieży w warunkach laboratoryjnych - red.). Łącznie dokument ze stenogramami liczy 207 stron. Odczyty wykonywali eksperci z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego, nie korzystając przy tym ze stenogramów rosyjskich, upublicznionych latem ub.r. Zawierają one nowe wypowiedzi, nie ujawniane wcześniej (m.in. podczas zimowej konferencji polskich ekspertów po upublicznieniu raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego). Niektóre słowa nie były wcześniej znane, ale też nie zmieniają dotychczas przedstawianego publicznie sensu wypowiedzi osób z kokpitu. Niektóre słowa z protokołu eksperci umieścili w nawiasach - oznacza to, że przedstawili oni różne możliwe warianty wypowiedzi lub też, że nie są one rozszyfrowane na sto procent. Słowa nieczytelne zaznaczono kropkami. Członków załogi i inne osoby będące w kokpicie opisuje się tylko ich funkcjami, bez nazwisk. Niekiedy przytacza się słowa bez wskazania ich autora, lub też z prawdopodobnym jego przypisaniem. Odnotowano też przełączanie przyrządów pokładowych, czy zarejestrowany na nagraniu kaszel, albo nawet impuls prądowy. Stenogramy rozmów z kokpitu i z wieży są umiejscowione w czasie według tzw. Uniwersalnego Czasu Koordynowanego (UTC), znanego także jako czas Greenwich (GMT) lub Zulu Time. Obowiązuje on w nawigacji lotniczej i - jak wyjaśniła rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak - ponieważ komisja badała katastrofę lotniczą wynikłą w locie międzynarodowym, z przekraczaniem stref czasowych, musiała przywołać ten czas w oficjalnych dokumentach. Przenosząc UTC na czas polski należy więc dodać do niego dwie godziny, a na czas moskiewski - cztery. Pogoda O godz. 6:14 pojawia się zdanie przypisywane przypuszczalnie dowódcy załogi kpt. Arkadiuszowi Protasiukowi, który - na wieść o informacji meteo z wieży w Smoleńsku, że widzialność na lotnisku wynosi 400 metrów - mówi: "to nasze meteo jest naprawdę zajebiste". O 6:15 drugi pilot (mjr Robert Grzywna) rozmawia z nawigatorem (por. Arturem Ziętkiem) lub technikiem pokładowym (chor. Andrzejem Michalakiem), "No będzie (niezr.), coś kicha jest z tego?" - mówi drugi pilot. Technik lub nawigator mówi: "Nie mamy paliwa?" i dodaje "to musi być tutaj" lub "będziemy musieli gdzieś usiąść". Do tematu pogody wraca po minucie technik pokładowy: "Bez jaj, nie. Wychodzi gdzieś mgła, a oni nie uwzględnili wcale tego" - mówi o 6:16.