Jak powiedziała PAP rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak dokument wraz z ośmioma załącznikami - z wyjątkiem siódmego zawierającego informacje o obrażeniach jakie odniosły ofiary katastrofy - będzie opublikowany na stronach internetowych m.in. MSWiA i komisji: http://komisja.smolensk.gov.pl. - Załącznik siódmy ze względu na zawarte w nim bardzo wrażliwe informacje nie będzie ujawniany. Rodziny osób, które zginęły w katastrofie będą się jednak mogły zapoznać z tymi fragmentami, które dotyczą ich bliskich - wyjaśniła Woźniak. Protokół - jak już wcześniej mówili PAP członkowie komisji - liczy ponad 1000 stron i jest całkowicie spójny z raportem. Zawiera jednak szczegółowe opisy działań polskich ekspertów, m.in. przeprowadzonych eksperymentów. Nie ma w nim natomiast, podobnie jak w raporcie nazwisk osób, które miały być odpowiedzialne za katastrofę (sugestie, że zawiera nazwiska pojawiały się w mediach jeszcze przed opublikowaniem raportu). Dokument ten został przekazany do zapoznania się do 36. pułku oraz do wglądu szefowi MON i szefowi Sztabu Generalnego. Zatwierdził go premier. Raport polskiej komisji, której pracami przewodniczył szef MSWiA Jerzy Miller opublikowany został 29 lipca br. Liczy 328 stron. Dodatkowo zawiera 107 stron załączników. Zawarty jest w nich m.in. opis i analiza systemów pokładowych Tu-154M oraz opis uszkodzeń samolotu. Dokument wskazuje liczne nieprawidłowości po polskiej stronie i pokazuje błędy m.in. rosyjskich kontrolerów. Przyczynami katastrofy - według raportu było: zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. To miało doprowadzić do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią. Z kolei czynnikami "mającymi wpływ na zdarzenie" były według polskich ekspertów: niekorzystanie przez załogę z wysokościomierza barometrycznego; brak reakcji pilotów na sygnały "Pull up"; próba odejścia na drugi krąg w tzw. automacie; przekazywanie przez kontrolera z wieży w Smoleńsku informacji o prawidłowym położeniu samolotu na ścieżce schodzenia i kursu, co mogło utwierdzać załogę w przekonaniu o prawidłowym wykonywaniu podejścia, gdy w rzeczywistości samolot znajdował się poza strefą dopuszczalnych odchyleń; niepoinformowanie załogi przez wieżę o zejściu poniżej ścieżki schodzenia i zbyt późna komenda: "Horyzont"; nieprawidłowe szkolenia lotnicze w 36. specjalnym pułku lotniczym. Według raportu "okolicznościami sprzyjającymi" katastrofie były: niewłaściwa współpraca załogi i nadmierne obciążenie dowódcy; niedostateczne przygotowanie załogi i wiedza o funkcjonowaniu systemów samolotu oraz ich ograniczeń; niewłaściwe monitorowanie czynności członków załogi i brak reakcji na błędy; nieprawidłowy dobór załogi; nieskuteczny nadzór Dowództwa Sił Powietrznych nad szkoleniem w 36. specpułku; nieopracowanie w nim procedur dotyczących działań załogi; sporadyczne zabezpieczanie lotów przy złej pogodzie przez kontrolerów w ostatnim roku i brak praktycznego przygotowania na wieży w Smoleńsku. W związku z raportem komisji Millera do dymisji podał się szef MON Bogdan Klich. Tuż po objęciu tego stanowiska przez jego następcę Tomasza Siemoniaka, zapadły decyzję o zlikwidowaniu 36. specpułku, zdymisjonowany został też wiceszef MON Czesław Piątas i 13 oficerów - w tym trzech generałów Sił Powietrznych.