W opinii generała Kozieja "obecny kryzys wewnętrzny w Polsce jest najpoważniejszym w dziejach III Rzeczypospolitej". - Wyszedł już poza kryzys parlamentarny, czysto polityczny, stał się kryzysem społeczno-politycznym. Uruchomił też dodatkowo spontanicznie spore grupy i indywidualnych obywateli zaniepokojonych sposobem sprawowania władzy - zwłaszcza naginaniem systemu konstytucyjnego, budowaniem państwa partyjnego oraz odpychającą propagandą w mediach publicznych - i co szczególnie niebezpieczne - mamy do czynienia z protestami ulicznymi i kontrprotestami organizowanymi przez zwolenników władzy. Taki niebezpieczny stan kryzysowy jest w dużej mierze następstwem doktryny politycznej obecnie rządzących, zakładającej skrajną polaryzację społeczeństwa, obejmującą chyba wszystkie dziedziny życia nie tylko politycznego, ale i społecznego, według reguły: MY i oni - powiedział były szef BBN w komentarzu dla Interii. Jak zaznacza generał, taki stan ostro podzielonego narodu jest niezwykle niebezpieczny i racjonalne zarządzanie kryzysowe w takich warunkach jest bardzo utrudnione. - Władza, odpowiedzialna za to, kierując się dogmatycznie swoją doktryną, sama postawiła się w sytuacji braku potrzebnych w takich przypadkach awaryjnych furtek wyjścia - dodaje. - Oceniam, że będzie nam bardzo trudno wyjść z tego kryzysu. Będzie tlił się długo. Nie wydaje się jednak prawdopodobne, choć jednocześnie nie można tego wykluczyć, aby władza chciała prewencyjnie sięgnąć po środki nadzwyczajne, czyli wprowadzenie stanu wyjątkowego. Mimo to bardzo prawdopodobny jest scenariusz dojścia do takiego stanu w wyniku wyrwania się sytuacji spod kontroli, utraty przez władzę możliwości elastycznego reagowania na kryzys i przerodzenia się go w rezultacie w konflikt wewnętrzny. Jego najbardziej niebezpiecznym i rujnującym narodowo przejawem mogą stać się starcia uliczne między podzielonymi przez polityczną doktrynę grupami Polaków. Takie narodowe nieszczęście oczywiście wymusiłoby wprowadzenie stanu wyjątkowego, jako instrumentu siłowej deeskalacji konfliktu. Po stanie wyjątkowym Polska długo znowu wracałaby do stanu normalności - zaznacza generał. Były szef BBN zwraca jednocześnie uwagę na to, że wszystko dzieje się w "wyjątkowo niebezpiecznym dla nas, niepewnym przyszłościowo środowisku zewnętrznym". - Możemy wewnętrznymi walkami pogorszyć własne położenie strategiczne, oddalając się od swoich sojuszników, wpadając w "szarą strefę bezpieczeństwa" i marnując największe osiągnięcie ostatnich wieków, jakim była i jest obecność w zachodnich strukturach bezpieczeństwa. Apelujmy więc do rządzących o porzucenie sztywnego, doktrynalnego podejścia i profesjonalne, elastyczne oraz strategicznie odpowiedzialne zarządzanie obecnym kryzysem wewnętrznym - podsumowuje generał. Narzędzia władzy Jakimi narzędziami formalnie dysponuje władza? Co mogłoby pomóc w rozwiązaniu kryzysu? - W razie kryzysu wewnętrznego celem zarządzania kryzysowego jest oczywiście przywrócenie stabilności państwa. Odpowiada za to przede wszystkim władza polityczna, ale także w pewnym stopniu inne elementy struktury narodowej, czyli ogniwa państwa takie jak na przykład konstytucyjne organy władzy sądowniczej, opozycja polityczna, media publiczne. W grę wchodzą także elementy struktury społeczeństwa, czyli np. media niepubliczne, organizacje pozarządowe, kościół, czy wreszcie spontanicznie tworzone struktury społeczne - wyjaśnia generał Koziej. Jak zauważa były szef BBN, władza jako najważniejszy podmiot reagowania kryzysowego dysponuje trojakiego rodzaju środkami reagowania kryzysowego: negocjacyjnymi, administracyjnymi i nadzwyczajnymi (siłowymi). Do środków negocjacyjnych zaliczamy forum parlamentarne. - Zwłaszcza, jeśli kryzys ma charakter parlamentarny, jak w tym przypadku. Trzeba podtrzymywać lub odtwarzać wszelkie możliwe formy kooperacji politycznej między frakcjami parlamentarnymi - [podkreśla mój rozmówca. - Prezydium Sejmu, Konwent Seniorów, komisje, grupy ad hoc i wreszcie obrady plenarne, włącznie z nadzwyczajnymi - to pierwsza linia reagowania kryzysowego. Ważną rolę może odgrywać prezydent, ze swoją konstytucyjną Radą Bezpieczeństwa Narodowego, zwłaszcza tak skonstruowaną, jak obecnie, w ślad za praktyką ustanowioną przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, czyli składającą się z najważniejszych z punktu widzenia państwa organów władzy politycznej, w tym szefów frakcji parlamentarnych - podkreśla generał. - Wykorzystanie takiego forum jest jak najbardziej wskazane w szczególności, gdy kryzys wykracza poza parlament, jak to ma miejsce dzisiaj w Polsce. W negocjacjach pożyteczną, a niekiedy wręcz rozstrzygającą rolę mogą odegrać negocjatorzy spoza objętej kryzysem polityki. W naszym społeczeństwie rolę taką odgrywał kościół i ma szansę dzisiaj też odegrać, o ile powróci do swej roli kościoła powszechnego i wyrwie się z kajdan zaangażowanego partyjnie kościoła - podkreśla w komentarzu dla Interii Stanisław Koziej. Wśród środków administracyjnych generał wymienia "rygorystyczne wykorzystywanie przez państwo różnych regulacji ujętych w przepisach prawnych, regulaminach, czy instrukcjach". - Służą do ograniczania kryzysu bez przekraczania progu sytuacji nadzwyczajnej. Oznacza to także zdecydowane sięganie po instrumenty wymiaru sprawiedliwości - prokuraturę, sądy - a także środki porządku publicznego, czyli policję. Rezygnacja z negocjacji na rzecz środków administracyjnych jest gorszym rozwiązaniem i może powieść się tylko w ograniczonym kryzysie i być skuteczna na krótki dystans. Przy poważnym podłożu kryzysowym może być wręcz iskrą zapalną rozlania się kryzysu poza ramy normalnego funkcjonowania państwa - podkreśla ekspert. Skrajnym środkiem rozwiązania kryzysu są przewidziane w Konstytucji środki nadzwyczajne w postaci stanu wyjątkowego. - Oznacza to zwiększenie kompetencji władzy oraz ograniczenie wolności oraz praw człowieka i obywatela po to, aby władze państwa mogły skuteczniej likwidować kryzys i jego skutki, w tym także stosować przewidziane prawem środki przymusu. Głównym ośrodkiem wykonawczym w stanie wyjątkowym jest Rada Ministrów, z jej Rządowym Komitetem Zarządzania Kryzysowego i Rządowym Centrum Bezpieczeństwa. Stan taki na terenie kraju lub jego części - zgodnie z art. 230 Konstytucji oraz ustawą o stanie wyjątkowym - wprowadza Prezydent na wniosek Rady Ministrów na czas do 3 miesięcy, z możliwością przedłużenia go na czas nie dłuższy niż 60 dni. Sejm może uchylić rozporządzenie Prezydenta o wprowadzeniu takiego stanu bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów - podsumowuje generał.