Pod koniec czerwca do społecznego komitetu, założonego przez kolegów zaginionego reportera, dotarło pismo od Jacka Cichockiego, sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych. "To pierwszy dokument oficjalnie potwierdzający, że UOP chciał zatrudnić Jarka" - podkreśla Krzysztof M. Kaźmierczak, przedstawiciel komitetu. Wcześniej MSWiA temu zaprzeczało. Cichocki wyjaśnia w piśmie, że dokumenty dotyczące Ziętary zostały odnalezione w zbiorze zarchiwizowanym przez Agencję Wywiadu. Wynika z nich, że w kwietniu i maju 1992 roku dziennikarz był kandydatem do pracy w Zarządzie Wywiadu UOP. Ostatecznie jednak podjął decyzję, iż nie jest tym zainteresowany. Kaźmierczak wyliczając, jakie znaczenie mają ujawnione dokumenty, mówi, że "zapewne można się z nich dowiedzieć, z jakimi funkcjonariuszami Jarek się kontaktował, jakie działania inwigilacyjne wobec niego podejmowano". "Mam nadzieję, że uda się ustalić jego dalsze relacje z UOP, które mogą być przydatne do ustalenia, komu się naraził, jakimi niebezpiecznymi tematami się zajmował. Wiadomo bowiem, że po odmowie podjęcia pracy był zachęcany do współpracy" - podkreśla. Ziętara zaginął w 1992 r. Śledczy uznali, że najprawdopodobniej został porwany i zabity, jednak ciała nie odnaleziono. Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo. Jego wznowienia domagał się komitet społeczny. Apel do premiera i prokuratora generalnego wystosowali też redaktorzy naczelni pięciu największych dzienników. W czerwcu Andrzej Seremet zdecydował, że śledztwo ruszy jeszcze raz. Prowadzi je Prokuratura Apelacyjna w Krakowie.