- To niezwykle cenny karabin z okresu przedwojennego, na ówczesne czasy absolutnie nowoczesny, mogący być przełomem. Tak się nie stało, gdyż nie uruchomiono produkcji tej broni. 55 egzemplarzy, które zdołano wyprodukować do 1939 r., seria próbna, dostała się niestety w ręce wroga, a po wojnie znaczną część zniszczono. I kiedy Ambasada Polska w USA i MSZ poinformowały o możliwości wzięcia udziału w aukcji egzemplarza tej broni, wyznaczono oczywiście warunki do jej negocjowania i nabycia. To obiekt o wysokiej wartości i ministerstwo z przyjemnością partycypowało finansowo za pośrednictwem Muzeum Historii Polski w jego pozyskaniu - mówił podczas wtorkowej uroczystości przekazania karabinu minister kultury Bogdan Zdrojewski. Dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro podkreślił, że karabin ten, jako broń samopowtarzalna, był dużo łatwiejszy w użyciu na polu walki i przez to bardzo nowatorski. - Trafił on w nasze ręce dzięki MSZ, które skontaktowało się z właścicielem broni, amerykańskim kolekcjonerem i na mocy porozumienia z nim muzeum otrzymało karabin, który obecnie przekazuje w depozyt Muzeum Powstania Warszawskiego. Docelowo chcemy, by został on wyeksponowany w przyszłej siedzibie naszej placówki - powiedział Kostro. Podsekretarz stanu w MSZ Bogusław Winid zaznaczył, że broń ta jest świadectwem pracy polskich inżynierów okresu międzywojennego, którzy w niezwykle trudnych warunkach "dokonywali cudów i tworzyli tak wspaniałe systemy broni". Jak dodał dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski, karabin będzie prezentowany w części muzealnej ekspozycji poświęconej 1939 r. - Muszę z przykrością powiedzieć, że nie wiemy, by ta legendarna broń brała udział w powstaniu, ale tym większa wdzięczność, że będzie mogła się znaleźć na naszej ekspozycji. Ten karabin jest takim symbolem marzenia o wspaniałej przedwojennej myśli technologicznej i smutku, że gdyby m.in. takich karabinów było więcej, być może kampania wrześniowa wyglądałaby inaczej - zaakcentował. Jak podkreśla Łukasz Kubacki z działu wystawienniczego Muzeum Historii Polski, karabin był tak zaprojektowany, że przy jego produkcji można było wykorzystywać elementy podstawowej broni używanej wówczas w Wojsku Polskim - karabinka piechoty wz. 29. - W karabinie inż. Maroszka wykorzystywano tę samą amunicję, podobne przyrządy celownicze. Także z jednej strony była to konstrukcja nowatorska, z drugiej oparta na sprawdzonych elementach - mówił Kubacki. Prace nad karabinem rozpoczęły się w II połowie lat 30. XX w. W 1938 r. prototyp został przetestowany, a latem 1939 r. wyprodukowano tzw. serię informacyjną, która trafiła do jednostek. Wybuch wojny uniemożliwił produkcję seryjną. - Z tego co wiadomo, zachowało się jedynie ok. pięciu-sześciu sztuk. Zdecydowana większość została przejęta przez Niemców po kampanii wrześniowej i prawdopodobnie trafiła do magazynów broni, gdzie była składowana przez okres wojny. W 1945 r., kiedy przejmowano niemieckie magazyny zdarzało się, że jakiś żołnierz zabierał egzemplarz jako trofeum. I tak najprawdopodobniej ten karabin trafił do USA - relacjonował Kubacki. Karabin w 2013 r. znalazł się w ofercie sklepu z bronią kolekcjonerską należącego do Amerykanina polskiego pochodzenia Christophera Gąsiora. Jak podkreśla Kubacki, proces jego odzyskiwania był dość długi. - Ostatecznie udało się zawrzeć ugodę i w zamian za gratyfikację finansową karabin trafił ostatecznie do Polski. Jest on kompletny, czyli teoretycznie działający, co wiązało się z pewnymi perturbacjami związanymi z przywozem. Ale zostaliśmy nieco bardziej ulgowo potraktowani i udało się - mówił pracownik Muzeum Historii Polski. Obecnie na świecie znanych jest tylko kilka egzemplarzy tej broni, z czego w zbiorach polskich jedyny niekompletny egzemplarz jest w kolekcji stołecznego Muzeum Wojska Polskiego.