W 1960 r. sąd w Zielonej Górze uznał, że 19-letni wówczas Ajszpur podczas zbiegowiska publicznego dokonał napadu na interweniujących w celu przywrócenia porządku milicjantów, rzucając w ich kierunku kamieniami. Mężczyzna został skazany na cztery lata pozbawienia wolności. Po odwołaniu obrońcy, sąd drugiej instancji złagodził karę do lat trzech. W środę sędzia SN Rafał Malarski uzasadniając wyrok podkreślił, że zachowanie Ajszpura motywowane było "szczególną sytuacją", w związku z tym nie może być mowy o przypisaniu mu winy. W ocenie sądu protest mieszkańców Zielonej Góry w 1960 r. był słuszny. Przedstawiciel Rzecznika Praw Obywatelskich Jan Malinowski mówił przed sądem, że udział w wydarzeniach zielonogórskich nie może być poczytany jako wybryk o charakterze chuligańskim. - Nie sposób jest mówić o popełnieniu tego przestępstwa w sytuacji, w której mamy do czynienia z usprawiedliwionym wybuchem oporu społecznego wobec arogancji władzy - dodał. Po ogłoszeniu wyroku Ajszpur nie ukrywał wzruszenia. Jak powiedział, jest szczęśliwy, że po tylu latach sąd go uniewinnił. - Zdrowie mi odebrali, siedziałem przez trzy lata w kilku więzieniach - powiedział. Wyrok Sądu Najwyższego jest ostateczny. W marcu 1960 r. władze w Zielonej Górze wydały nakaz eksmisji Domu Katolickiego, który po wojnie był do dyspozycji parafii pw. św. Jadwigi. Ówczesny proboszcz ks. Kazimierz Michalski prowadził w nim działalność religijną i społeczno-kulturalną. Dwa miesiące później władze powtórzyły nakaz opuszczenia budynku. Ks. Michalski poinformował o tym parafian, prosząc ich o podpisanie petycji do Rady Państwa w obronie Domu Katolickiego. Pod apelem podpisało się 1200 osób. Termin eksmisji przesunięto na 30 maja. Tego dnia przed gmachem zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Milicjanci bezskutecznie próbowali rozproszyć zgromadzonych. Na plac przed Domem Katolickim wkroczyły odziały ZOMO; użyto pałek i gazów łzawiących. Po południu tłum liczył już ponad pięć tys. osób. Z Gorzowa i Poznania ściągnięto dodatkowe oddziały ZOMO. Według szacunków SB, zatrzymano ponad 300 osób, z których większość stanęła przed sądem.