Protest do sądu na wynik głosowania wniósł komitet wyborczy wyborców Marka Łachacza "My Piszanie". W sprawie chodziło o to, że w jednej z komisji wyborczych w Piszu błędnie wydano 14 kart do głosowania z jednego okręgu wyborcom przypisanym do drugiego okręgu. Przesłuchiwana w środę przez sąd Lilla Bednarek, która 16 listopada została wybrana w tym okręgu radną, powiedziała, że to właśnie ona zwróciła uwagę komisji na ten błąd. Powiedziała, że tę omyłkę zobaczyła, gdy chciała zagłosować w swoim okręgu wyborczym na siebie, ale na liście kandydatów na karcie otrzymanej od komisji nie znalazła swego nazwiska. "Zwróciłam na ten błąd uwagę komisji, więc ta błędna karta została wymieniona na właściwą. O tym, że takich kart było 14 dowiedziałam się po wyborach" - podkreśliła. Bednarek mówiła przed sądem, że popiera ten protest wyborczy, bo wygrała ona te wybory przewagą zaledwie jednego głosu i, jak dodała, "14 kart z nazwiskami kandydatów z innego okręgu mogło mieć wpływ na wynik głosowania". Protest komitetu wyborczego wyborców Marka Łachacza "My Piszanie" poparli zarówno miejska komisja wyborcza w Piszu jak i komisarz wyborczy w Olsztynie. Postanowienie sądu okręgowego o unieważnieniu wyborów i przeprowadzeniu ponownego głosowania w okręgu nr 8 nie jest prawomocne i przysługuje od niego zażalenie do sądu apelacyjnego w Białymstoku. Rada miasta w Piszu liczy 21 radnych.