Słowacja wyłączyła reaktor o mocy 440 MW pod koniec 2008 r. ze względu na akcesyjne zobowiązania wobec UE. Jednak w sobotę, wobec braku dostaw gazu z Rosji, Bratysława postanowiła ponownie go aktywować. - Jest oczywiste, że nie ma żadnej prawnej podstawy do uruchomienia elektrowni w Bohunicach i jeśli rząd ponownie zacznie z niej korzystać, zrobi to w jaskrawej sprzeczności z prawem UE - oznajmił rzecznik Piebalgsa Ferran Tarradellas. Zapewnił też, że Bruksela usilnie pracuje nad rozwiązaniem energetycznych problemów Słowacji. - Jesteśmy świadomi, że naruszymy umowę akcesyjną, lecz dzieje się to w czasie kryzysu - powiedział słowacki premier Robert Fico na konferencji prasowej po ogłoszeniu decyzji o wznowieniu pracy reaktora. - Koszty naruszenia umowy są mniejsze niż straty, jakie wywołałoby załamanie się sieci elektrycznej - podkreślił. We wtorek ze względu na brak dostaw gazu z Rosji słowacki rząd wprowadził stan wyjątkowy w gospodarce. Reaktor rozpocznie pracę w ciągu sześciu dni i pozostanie aktywny do chwili, kiedy Słowacja zagwarantuje sobie całkowitą stabilność dostaw gazu - oznajmił szef rządu w Bratysławie. Zapewnił też, że elektrownia w Bohunicach spełnia wszystkie standardy bezpieczeństwa i została unieruchomiona wyłącznie z przyczyn politycznych. W umowie akcesyjnej Słowacja zobowiązała się do zamknięcia dwóch przestarzałych reaktorów jądrowych w Jaslovskich Bohunicach. Jeden z nich wyłączono pod koniec 2006 r., drugi - pod koniec 2008 r. Słowacja jest członkiem UE od 2004 roku. Fico, który kieruje słowackim rządem od dwóch lat, jeszcze jako lider opozycji krytykował zapisy umowy akcesyjnej.