Według jej ustaleń funkcjonariusze nie złamali prawa. Z sekcji zwłok wynika, że Gruszczyński zastrzelił się sam. Śledztwo początkowo prowadziła Prokuratura Okręgowa Warszawa- Praga. Prokuratura Krajowa zdecydowała jednak, że powinna je prowadzić jednostka, która na co dzień nie współpracuje ze stołeczną policją i materiały zostały przekazane do Płocka. Samo postępowanie dotyczyło niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy i nieumyślnego spowodowania śmierci. - Zostało ono umorzone bo prokuratura nie stwierdziła by doszło do popełnienie przestępstwa czyli w tym wypadku do niedopełnienia obowiązków przez policjantów - powiedziała we wtorek rzeczniczka prasowa płockiej prokuratury Iwona Śmigielska-Kowalska. Gruszczyński, pseudonim Grucha, zginął 13 marca na stacji benzynowej, znajdującej się pomiędzy blokami mieszkalnymi niedaleko Ronda Wiatraczna w Warszawie. Cztery dni wcześniej na cmentarzu w Wołominie zastrzelił drugiego z braci Cz. - 29- letniego Roberta. Do pierwszej tragedii doszło w lutym w jednym z wołomińskich pubów. "Grucha" - jak ustaliła policja - zastrzelił wówczas pierwszego z braci, Dariusza. Usiłował też zabić gangstera, który go obraził. Okolice Ronda Wiatraczna były jednym z miejsc obserwowanych przez policjantów, gdyż według ich ustaleń Gruszczyński mógł się tam ukrywać. W pewnym momencie zauważyli mężczyznę ubranego na czarno, w kapturze - rozpoznali Gruszczyńskiego. Gdy krzyknęli "stój policja" poszukiwany zaczął uciekać. Gdy zabiegli mu drogę, wyciągnął pistolet maszynowy "Skorpion". Wtedy policjanci zaczęli strzelać. Mężczyzna zginął. Wyniki sekcji wykazały, że rana postrzałowa na jego ciele "ma cechy postrzału z przystawienia" co oznaczało, że zastrzelił się sam. Przepisy wynikające m.in. z rozporządzenia z 2005 r. nakładają na policjantów obowiązek krzyknięcia przed użyciem broni: "policja", wezwania ściganego do rzucenia pistoletu lub innego niebezpiecznego narzędzia, a jeśli nie podporządkuje się, należy krzyknąć: "stój, bo strzelam". Są jednak od tego wyjątki - sytuacje, z których wynika, że "wszelka zwłoka groziłaby bezpośrednim niebezpieczeństwem dla życia lub zdrowia ludzkiego". W każdej sytuacji gdy dochodzi do użycia broni przez policjantów rutynowo prowadzone jest śledztwo.