Umorzenie sprawy śmierci Jolanty Brzeskiej. "To nie koniec"
- Nie odkładamy tej sprawy, wrócimy do niej jak pojawią się nowe dowody - mówił prok. Mariusz Marciniak z gdańskiej prokuratury regionalnej o umorzeniu sprawy śmierci Jolanty Brzeskiej. Na konferencji prasowej podkreślono, że "logika wskazuje, że doszło do zabójstwa". Jednak śledczy nie znaleźli dostatecznych dowodów na potwierdzenie tej tezy. Prokuratorzy dodali, że przedawnienie sprawy nastąpi w 2051 roku.
- Praca prokuratorów nie przyniosła odpowiedzi na pytania, o których wcześniej mówiłem. Wykonaliśmy wszystko, co było możliwe, aby sprawę śmierci pani Jolanty Brzeskiej wyjaśnić - mówił w czwartek Paweł Pik z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Dodał, że umorzenie postępowania nie jest równoznaczne z jego zakończeniem. Dalej mają być wykonywane czynności w sprawie. - Będziemy korzystać z pomocy funkcjonariuszy, np. z Archiwum X - podkreślał.
Śmierć Jolanty Brzeskiej. "Logika wskazuje na zabójstwo"
- Logika wskazuje na to, że mogło to być zabójstwo - kontynuował przedstawiciel gdańskiej prokuratury regionalnej. Jak zaznaczył, dowody jednoznacznie tego nie potwierdziły.
Na konferencji prasowej wskazano, że postępowanie może się toczyć "na innej płaszczyźnie" do 1 marca 2051 roku. Dopiero wtedy - 40 lat po śmierci Brzeskiej - dojdzie do przedawnienia.
- Nie odkładamy tej sprawy, wrócimy do niej jak pojawią się nowe dowody - zaznaczył rzecznik prasowy gdańskiej prokuratury regionalnej Mariusz Marciniak. Z kolei prok. Piotr Styczewski zwracał uwagę na postęp naukowy, który być może za klika lat pozwoli zbadać wątki dotyczące niektórych związków chemicznych.
Śmierć Jolanty Brzeskiej. Prokuratura się tłumaczy
W toku postępowania przesłuchano niemal 300 świadków oraz uzyskano ponad 50 opinii biegłych różnych specjalności - relacjonował prok. Styczewski. - W ramach Centralnego Biura Śledczego Policji (które zaangażowano w śledztwie - red.) do tej sprawy byli przydzieleni bardzo doświadczeni funkcjonariusze - podkreślała prok. Antonina Klawitter.
Klawitter zaznaczyła, ze śledczy nie dotarli do żadnych bezpośrednich dowodów. Wskazywała m.in. na słabą jakość monitoringu, co uniemożliwiło odtworzenie ostatnich chwil życia Jolanty Brzeskiej i ustalenie jednolitej wersji.
Prok. Paweł Pik dodał, że decyzję prokuratury można zaskarżyć do sądu. Takie prawo przysługuje córce Jolanty Brzeskiej.
Kim była Jolanta Brzeska? Działała na rzecz lokatorów w Warszawie
Jolanta Brzeska była aktywistką sprzeciwiającą się dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Sama wraz z rodziną mieszkała w stolicy przy ulicy Nabielaka 9. W 2006 roku budynek przekazano trojgu spadkobiercom przedwojennych właścicieli i znanemu "handlarzowi roszczeń" Markowi M.
Nowi właściciele wielokrotnie podnosili opłatę najmu, a mieszkańcy zaczęli z tego powodu popadać w długi. Lokatorzy byli również nękani i otrzymywali pogróżki. W konsekwencji tych zdarzeń Jolanta Brzeska z innymi mieszkańcami powołała Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów. 1 marca 2011 roku kobieta ostatni raz wyszła ze swojego domu. Kilka dni później jej ciało odnaleziono w Parku Kultury w Powsinie. W momencie śmierci miała 64 lata.
Pierwsze śledztwo w jej sprawie umorzono w 2013 roku z powodu niewykrycia sprawców. Wówczas śledczy wskazywali na udział osób trzecich. W 2016 roku na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry śledztwo podjęto na nowo. Sprawa trafiła do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Jolanta Brzeska stała się ikoną ruchu lokatorskiego. Co roku w stolicy odbywa się upamiętnienie jej śmierci, w którym udział biorą m.in. aktywiści miejscy zajmujący się problemem mieszkalnictwa oraz politycy. Na cześć działaczki jej nazwiskiem nazwano skwer na warszawskim Mokotowie.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!