Do tego dobrze uzbrojony żołnierz. A wszystko dzięki podpisanemu właśnie programowi modernizacji armii na lata 2013-2022, tłumaczy minister obrony Tomasz Siemoniak. Według szefa MON program modernizacji spełnia wymogi, jakie przed resortem w tej kwestii postawili prezydent oraz premier jeszcze w ubiegłym roku. Plany na dziesięć lat, zapisane w poszczególnych programach operacyjnych, dają szansę, żeby nasza armia już niedługo stała się wojskiem XXI wieku - powiedział na spotkaniu z dzienikarzami minister Siemoniak. Szef MON stawia również na "broń przyszłości". Chodzi o systemy bezzałogowe oraz o budowę nowoczesnego systemu obrony przeciwlotniczej. Będzie w to wchodził również system - czego chce prezydent Komorowski - obrony przed rakietami. Prace nad systemem pochłoną najwięcej czasu i znaczną część pieniędzy z modernizacyjnego budżetu - przyznaje kierownictwo MON. Nikt nie chce jednak podać konkretnych kwot. Szef BBN Stanisław Koziej w publicznych wypowiedziach kilkakrotnie mówił o sumie rzędu 10 miliardów złotych. Będzie to jednak dużo więcej i łatwo to policzyć, mając dane z MON. W ciągu dekady resort na wszystkie programy chce wydać ponad 130 miliardów złotych, z czego 100 miliardów pójdzie na programy operacyjne - w tym na budowę systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego. Kierownictwo ministerstwa przyznaje, że 20 procent z tych środków - i jest to na razie tylko wstępna przymiarka - pochłoną właśnie systemy do zwalczania rakiet. A więc co najmniej 20 miliardów z kieszeni podatników pójdzie na ten cel w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Agnieszka Drążkiewicz