Według szacunków organizatorów w Marszu Niepodległości wzięło udział ok. 150 tys. osób. Warszawski ratusz podał natomiast, że w zgromadzeniu uczestniczyło 47 tys. osób. Policja poinformowała, że nie podaje szacunkowych danych dot. liczby uczestników manifestacji. Marsz Niepodległości zorganizowany przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości przeszedł stołecznymi ulicami po raz dziesiąty. Manifestanci ok. godz. 15. wyruszyli z ronda Romana Dmowskiego, po czym przeszli Alejami Jerozolimskimi, mostem Poniatowskiego, następnie ulicą Wybrzeże Szczecińskie między Wisłą a Stadionem Narodowym, po czym dotarli ostatecznie na błonia przy Stadionie Narodowym. Rozpoczęcie marszu poprzedziła m.in. wspólna modlitwa różańcowa i odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego. Wśród manifestantów przeważali młodzi ludzie, którzy przybyli na marsz z biało-czerwonymi flagami, szalikami i symbolami patriotycznymi. Największa z flag Polski miała ponad dwa kilometry długości i była trzymana przez kilkadziesiąt osób. Oprócz symboliki o charakterze narodowym widoczne były znaki m.in. falangi, Narodowych Sił Zbrojnych i klubów sportowych. "Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę" Na marsz w dużej liczbie przybyły też rodziny z dziećmi. Wśród manifestantów byli też przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej oraz narodowych organizacji węgierskich. W pochodzie udział wzięły także historyczne grupy rekonstrukcyjne w tym kawalerzyści. Demonstranci mieli transparenty z napisami: "Stop masowej imigracji", "Warto być Polakiem", "Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem". Manifestanci skandowali też hasła: "Cześć i chwała bohaterom", "Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę", "Bóg, honor i ojczyzna", "A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści", "Nie czerwona, nie tęczowa, tylko Polska narodowa". Mimo próśb organizatorów i służb, podczas marszu uczestnicy odpalali race dymne i petardy. Policja poinformowała, że zabezpieczono ich wizerunki, jednak nie doszło do żadnej bezpośredniej interwencji. Jak mówił jeszcze podczas marszu nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji, zgromadzenie przebiegało w spokojny sposób, nie odnotowano większych incydentów. Flaga Polski z tęczą i gwiazdą Dawida Na trasie marszu doszło do nielicznych incydentów. Jeszcze przed startem pochodu z okna Hotelu Metropol wywieszono dużą tęczową flagę, która została zwinięta po okrzykach ze strony manifestujących. Z kolei na froncie jednego z budynków w Alejach Jerozolimskich rozwieszono kilkunastometrowej długości flagę Polski, na której widniały rysunki m.in. tęczowej flagi, gwiazdy Dawida oraz półksiężyca. W stosunku do osób, które rozwiesiły flagę, posypały się wulgarne okrzyki. Flaga została ostatecznie zrzucona przez osobę w kominiarce, która stała na dachu budynku. Mężczyzna po usunięciu flagi odpalił racę. O tę kwestię pytany był w rozmowie z Polsat News jeden z organizatorów marszu Witold Tumanowicz. "Rozumiem, że flagę LGBT zestawili z innymi symbolami religii, rozumiem, że oni traktują swoją ideologię jako swoistą, nową religię" - powiedział Tumanowicz. Jego zdaniem to niesmaczne, że polska flaga pojawia się w takim kontekście. "To profanacja symboli, dla nas, Polaków, świętych" - ocenił. Trasę przemarszu na rondzie de Gaulle'a próbowali zablokować Obywatele RP, Na rondzie wokół palmy zgromadziło się kilkadziesiąt osób, które trzymały ok. siedmiometrowy transparent z napisem "Konstytucja". Część osób trzymała też mniejsze transparenty z napisami "Mamy prawo tutaj stać". Wśród demonstrujących był m.in. Wanda Nowicka z partii Wiosna, Paweł Kasprzak z Obywateli RP i posłanka-elekt Joanna Scheuring-Wielgus (Teraz!). Otoczyła ich grupa kilkuset policjantów. Jak poinformował rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak, po wielokrotnych wezwaniach do opuszczenia ronda zgromadzenie zostało rozwiązane z uwagi na fakt, że jego przebieg powodował poważne zagrożenie bezpieczeństwa. Po godz. 17. uczestnicy Marszu Niepodległości dotarli na błonia Stadionu Narodowego, gdzie po zakończeniu pochodu trwają występy artystyczne.