Spychalski był pytany w TVP Info o publikację piątkowego "Faktu", w której opisano szczegóły sprawy. "To, co dzisiaj znalazło się w tej gazecie, jest wyjątkowo obrzydliwe i wyjątkowo paskudne. To coś, co niszczy życie tych ludzi" - powiedział Spychalski. Podkreślił, że prezydent po bardzo długiej i wnikliwej analizie podjął decyzję o ułaskawieniu mężczyzny, ponieważ z wnioskiem wystąpiła córka oraz żona mężczyzny, wniosek był poparty pozytywną opinią sądów pierwszej i drugiej instancji oraz prokuratora generalnego. "To sytuacja, która zdarza się niezmiernie, niezmiernie rzadko" - wskazał. Spychalski akcentował, że sprawa dotyczy osób prywatnych, które wiele w życiu przeszły i próbują ułożyć je na nowo. Osoby, które "grzebią w tej sprawie" to - jak ocenił - nie przedstawiciele mediów, ale "hieny, które ze sprawy indywidualnej chcą zrobić temat polityczny". "Apeluję, by takiej sprawy nie wykorzystywać, bo to jest wyjątkowo cyniczne, to niszczenie życia osób prywatnych" - powiedział. Rzecznik prezydenta zwrócił uwagę, że matka osoby poszkodowanej mówiła w rozmowie z przedstawicielami jednego z mediów, że nie chce, by ingerowano w ich życie, by o tej spawie pisano. "To co się dzieje wokół tej sprawy jest obrzydliwe, cyniczne. To całkowite zaprzeczenie standardów etycznych dziennikarskich" - ocenił. "Tu była szczególna sytuacja" "Rzeczpospolita" podała we wtorek, że pod koniec swojej kadencji prezydent Andrzej Duda dokonał kilku ułaskawień. 14 marca - jak napisano - ułaskawił m.in. "osobę skazaną za zgwałcenie małoletniego krewnego". Prokuratura Krajowa informowała w środę, że ułaskawienie nie dotyczyło kary pozbawienia wolności, a wyłącznie skrócenia orzeczonego na sześć lat zakazu kontaktowania się z pokrzywdzonymi, czyli pełnoletnią dziś córką i jej matką oraz, że to one same wystąpiły z wnioskiem o skrócenie tego zakazu. PK podała, że pokrzywdzone argumentowały, że mężczyzna pracuje, pomaga finansowo swojej rodzinie i wspiera ją w życiu codziennym. Ponadto - według informacji jakie przekazały - mężczyzna nie pije alkoholu, "co było wcześniej przyczyną konfliktów rodzinnych". Prezydent Andrzej Duda pytany w czwartek w Polsat News, czy gdyby miał decydować po raz drugi o ułaskawieniu mężczyzny skazanego za pedofilię, gdy zna już reakcję społeczną, zrobiłby tak samo, odpowiedział, że prezydentura, to bardzo odpowiedzialne zadanie, obejmujące również darowanie kary - ułaskawianie. "Tu była szczególna sytuacja" - zaznaczył. "To jest sprawa rodzinna; mnie jest szczególnie przykro, że ta sprawa jest roztrząsana, bo jest to sprawa rodziny, bardzo specyficzna" - powiedział Duda. Podkreślił, że przed podjęciem decyzji miał zgodne opinie pokrzywdzonej, która sama prosiła o zniesienie zakazu zbliżania się, miał przychylne ułaskawieniu opinie dwóch instancji sądowych i opinię prokuratora generalnego, który znając wszystkie szczegóły również opowiadał się za ułaskawieniem. "To jest rzadka sytuacja" - zauważył prezydent. "Wszyscy jednoznacznie opowiadali się za ułaskawieniem i ja to zrobiłem, rozpatrując wszystkie okoliczności tej sprawy, jak również stanowisko kuratora, który badał w szczegółach sprawy tej rodziny" - podkreślił. "Fakt" napisał w piątek, że prezydent "pomógł bestii, która seksualnie znęcała się nad własnym dzieckiem". "Trzymał córkę, bił po twarzy i wkładał rękę w krocze. Panie prezydencie, jak Pan mógł ułaskawić kogoś takiego" - pyta na pierwszej stronie gazeta.