Dodał, że w ukraińsko-rosyjski spór gazowy ma zamiar zaangażować się Unia Europejska. - Schemat wstrzymania dostaw dla Ukrainy został ułożony tak, by maksymalnie zdezorganizować pracę ukraińskiego systemu gazowniczego. Gazprom ograniczył dostawy przez stacje, przesyłające paliwo do zakładów chemicznych i metalurgicznych, próbując faktycznie wstrzymać ich pracę - powiedział Prodan w Radzie Najwyższej (parlamencie) Ukrainy. Gazprom zakręcił kurek gazowy dla Ukrainy 1 stycznia, wskutek braku umów z ukraińskim Naftohazem, dotyczących ceny błękitnego paliwa w 2009 roku i stawek za jego tranzyt przez Ukrainę do innych państw Europy. Porozumienia w tej sprawie dotychczas nie zawarto. Choć we wtorek rano Rosjanie wznowili przesyłanie gazu, płynącego przez Ukrainę do konsumentów europejskich, ukraińscy odbiorcy nadal nie dostają tego surowca. Minister Prodan ogłosił, że w związku z patem w rozmowach Naftohazu i Gazpromu, Ukraina oczekuje, że zaangażuje się w nie UE. Minister poinformował, że rozmawiał o tym z unijnym komisarzem ds. energii Andrisem Piebalgsem. - Ustaliliśmy wstępnie, że UE przyłączy się do procesu negocjacyjnego - powiedział. Szef resortu paliwowo-energetycznego powtórzył, że Ukraina liczy, iż w kontrakcie o dostawach gazu z Rosji dla Ukrainy i jego tranzycie nie będzie już miejsca dla dotychczasowego pośrednika w handlu tym paliwem, zarejestrowanej w Szwajcarii spółki RosUkrEnergo. Udziały w niej dzielą po połowie Gazprom i dwóch ukraińskich biznesmenów: Dmytro Firtasz i Iwan Fursin. Ukraina chce, by jej Naftohaz handlował gazem bezpośrednio z Gazpromem. Prodan ponownie podkreślił, że Ukraina nie kradła rosyjskiego gazu, ani nie ona podjęła decyzję o odcięciu jego dostaw dla państw europejskich.