Sekretarz Generalny SLD Krzysztof Gawkowski na niedzielnej konferencji prasowej przypomniał, że Bronisław Komorowski podczas swojej wizyty na Ukrainie mówił w czwartek w Radzie Najwyższej, że Polska podaje rękę Ukrainie. "Bardzo dobrze, bo trzeba dzisiaj wsparcia dla narodu ukraińskiego w walce o odzyskanie Krymu. Trzeba zakończyć niepotrzebny rozlew krwi na wschodniej granicy Ukrainy, ale ta ręka, którą chce podawać prezydent Bronisław Komorowski, nie może być podawana bezwarunkowo" - powiedział. Gawkowski ocenił, że jest wiele rzeczy, które łączą narody polski i ukraiński, lecz są też takie rzeczy, które dzielą. "Pojednanie, o którym mówił prezydent, jest pożądane, ale to pożądanie musi być oparte o prawdę, o prawdę historyczną. Dlatego nie można pozwolić sobie na to, by negować prawdę o zbrodni wołyńskiej, nie można pozwolić na to, by parlament ukraiński zapominał o tym, co się stało na Wołyniu, bo to tak jakby prezydent Komorowski godził się na to, że Niemcy będą negowali holocaust" - mówił polityk. Nawiązał w ten sposób do przyjętej również w czwartek przez Radę Najwyższą Ukrainy ustawy, która uznaje prawny status uczestników walk o niezależność kraju w XX wieku, w tym członków Ukraińskiej Powstańczej Armii. Zgodnie z nią za bojowników walk o niezawisłość Ukrainy są uznani wszyscy ci, którzy uczestniczyli w różnorodnych formach walki o niezależność kraju w XX wieku. Ustawa przewiduje możliwość zapewnienia weteranom i ich rodzinom zniżek i innych socjalnych gwarancji, uznaje odznaczenia i stopnie wojskowe walczących o niepodległość, które przyznano im w formacjach, w jakich służyli. Zakłada też karanie wszystkich tych, którzy okazywaliby lekceważenie dla weteranów, negowali celowość ich walki. "Niestety w Radzie Najwyższej honorowane są i upamiętniane postacie, które dowodziły zbrodniczym postepowaniem UPA, która mordowała osoby na Wołyniu, a postępowanie Bronisława Komorowskiego to obraza dla ofiar zbrodni wołyńskiej. Dlatego zwracamy się do prezydenta z apelem, aby odciął się od wszelkich działań, które mają taki skutek, że Polacy mogą czuć się po prostu obrażeni" - apelował Gawkowski. Tomasz Kalita przypomniał, że do podobnej sytuacji doszło 5 lat temu, za prezydentury Lecha Kaczyńskiego, w trakcie jego wizyty na Litwie. "Sejm Litewski odrzucił wtedy ustawę o języku polskim. To był policzek wymierzony ówczesnemu prezydentowi" - mówił. "Gloryfikowanie UPA i przyjęta ustawa, która przyznaje specjalny status UPA w historii Ukrainy i wskazuje na to, że na jej podstawie można ścigać wszystkich, którzy będą kwestionować to, iż UPA jest organizacją ludobójczą, zbrodniczą - to jest hańba. To policzek wymierzony państwu polskiemu i prezydentowi Komorowskiemu" - zaznaczył Kalita. Zwrócił się on do prezydenta, aby ten "odciął się od ukraińskich nacjonalistów, by potępił ten akt, wypowiedział się krytycznie". Nawiązując do zapisu o karaniu tych, którzy negowaliby cel walk UPA, Kalita zwrócił się do władz ukraińskich, by te ścigały jego i Gawkowskiego na mocy ustawy przyjętej przez ukraiński parlament. "Uważamy, że to co się zdarzyło na Wołyniu, to ludobójstwo, a UPA to zbrodnicza organizacja (...) Będziemy o tym przypominać i dopominać się o prawdę na Wołyniu" - zaznaczył. UPA walczyła podczas drugiej wojny światowej zarówno przeciw Niemcom, jak i ZSRR. Od wiosny 1943 roku prowadziła także działania zbrojne przeciwko ludności polskiej Wołynia, Polesia i Galicji Wschodniej, zmierzające do jej całkowitego usunięcia z tych terenów. Szacuje się, że w wyniku działań UPA zginęło około 100 tys. Polaków.